Chciałbym Wam dzisiaj pokrótce opisać produkt, który jakiś czas temu poprawił jakość mojego życia. Nie, tym razem nie będzie to super-wypaśny plecak górski, lekkie i oddychające buty ani nowy zegarek do monitorowania aktywności. Będzie to (nie)zwykły stabilizator nadgarstka.
Niestety, praktycznie od zawsze mnóstwo czasu spędzam przed komputerem. Pamiętam czasy, gdy jako dziecko korzystałem z komputera z procesorem Intela 286 (może ktoś pamięta). Zawsze byłem zafascynowany technologią (kiedyś nawet bardziej niż sportem). Potem zaczęły się studia – trzeba było dużo pisać, uczyć się, nadrabiać po nocach prace i zadania. W międzyczasie przyszła pierwsza praca, potem kolejne – wszystkie biurowe i przed komputerem. Do teraz sytuacja nie uległa (i najpewniej nie ulegnie) zmianie.
Niestety, długie siedzenie przy biurku nie jest najlepszą możliwą pozycją dla człowieka. O ile mając naście lat nie przejmowałem się tym w ogóle, to od kilku już lat (około trzech) zaczynam zauważać problemy jakie to generuje. Jednym z głównych (oprócz problemów z kręgosłupem) jest dla mnie ból prawego nadgarstka. Nie łudzę się, jest to spowodowane wieloletnimi zaniedbaniami, pracą po 16 godzin na dobę (czasy gdy prowadziłem własną działalność gospodarczą) i po prostu trybem życia.
Dopiero niedawno zacząłem zdawać sobie sprawę z powagi sytuacji. Pierwsze na co wpadłem to kupno podkładki pod myszkę z silikonowym elementem pod nadgarstek. Niestety, ponieważ wiele również piszę na klawiaturze, nie przynosiło to wymiernych rezultatów. Na szczęście, jakiś czas temu odkryłem wodoodporny stabilizator na nadgarstek Futuro (jedna z marek 3M), który okazał się strzałem w dziesiątkę.
Ten stabilizator można kupić w wersji na prawą bądź lewą rękę. Dostępny jest również w dwóch rozmiarach (warto więc zmierzyć swoją dłoń, by wybrać odpowiedni). Jest wyprodukowany z bardzo dobrej jakości tworzywa sztucznego (jedynym dostępnym kolorem jest szary). Tworzywo jest na tyle twarde, że nie zmienia swojej struktury, z drugiej strony po mocnym naciśnięciu „poddaje się”. Znaczy to tyle, że stabilizator z jednej strony będzie spełniał swoją rolę, z drugiej jednak nie będzie powodował podrażnień ani ocierał (co faktycznie nie ma miejsca).
Struktura stabilizatora jest prosta, składa się z jednego elementu z tworzywa sztucznego, który „otula” nadgarstek oraz systemu wiązań z nylonowymi zaczepami. Samo założenie stabilizatora jest dziecinnie proste. Kciuk należy przełożyć przez dziurkę na niego przeznaczoną a elementy wiązania (czyli rzep, który łączy wszystkie „gumki” odpowiadające za spasowanie całości), pociągnąć i zapiąć na rzep. Całość zajmuje dosłownie kilka sekund. Także jeśli chodzi o jego ściągnięcie – odbywa się w analogiczny, bardzo prosty i szybki sposób. Elementy wiązania sprawiają wrażenie wykonania z wysokiej jakości materiałów, więc nie martwiłbym się o żywotność tego sprzętu. Dodatkowo warto podkreślić, że system wiązania (nylonowe zaczepy i poliestrowe sznurowanie) są wodoodporne – projektanci wzorowali się w tym elemencie na kombinezonach do nurkowania.
Jednocześnie stabilizator zapewnia wodoodporność (materiał w przeciwieństwie do doskonałej większości stabilizatorów nie wchłania wilgoci). To bardzo ważne zwłaszcza gdy wykonujemy z nim aktywności fizyczne – więc równocześnie się pocimy. Stabilizator Futuro bardzo łatwo też utrzymać w czystości. Wystarczy przepłukać go w ciepłej wodzie i pozostawić do wyschnięcia.
Stabilizator na całej swojej powierzchni posiada puste przestrzenie, dzięki czemu dłoń podczas jego noszenia oddycha (choć przyznać muszę, że nieco lepiej, gdy go nie ma). Na pewno jednak jest różnica między stabilizatorem Futuro a innymi, które zdecydowanie gorzej się sprawdzają w tym względzie.
Wszystko to co opisałem nie miałoby jednak znaczenia, gdyby stabilizator faktycznie nie działał a… działa wyśmienicie. Ten model zapewnia bardzo wysoki poziom stabilizacji nadgarstka przy jednoczesnym zachowaniu możliwości wykonywania większości normalnych czynności.
Od kiedy otrzymałem stabilizator używałem go głównie podczas pracy zawodowej przy komputerze. Niestety w pewien sposób ogranicza on ruchomość, dlatego obsługa myszki (korzystam z wersji dla prawej ręki) jest nieco utrudniona, ale na dłuższą metę da się przyzwyczaić. Podobnie jeśli chodzi o samo pisanie na klawiaturze. Gdy pierwszy raz założyłem stabilizator pomyślałem „no to popisane”. Na szczęście wystarczy trochę wprawy i tę czynność można wykonywać niewiele wolniej niż bez niego (powiedzmy, że na satysfakcjonującym poziomie).
Prawdziwą próbę sił przeżyłem jednak tydzień przed świętami Bożego Narodzenia. Podczas pokonywania 30 kilometrowego dystansu podczas Winter Trail Małopolska zaliczyłem upadek i niestety, ale złapałem kontuzję – uszkodziłem sobie trzy palce prawej dłoni. Czekała mnie przymusowa przerwa w pracy i wtedy naprawdę doceniłem stabilizator Futuro. To dzięki niemu już kilka dni od upadku mogłem nie tylko na nowo zacząć trenować bieganie, ale wykonywać również dużą część zwykłych przedświątecznych przygotowań. Stabilizator chronił moją rękę i sprawiał po prostu, że czułem się dużo pewniej.
Wodoodporny stabilizator Futuro, który posiadam może i nieco przeszkadza podczas pracy przy komputerze, ale tak naprawdę to pomaga zachować sprawność i złagodzić ból nadgarstka spowodowany długotrwałą pracą właśnie przed komputerem. Jeśli macie podobne problemy to nie zwlekajcie – zawsze lepiej jest zapobiegać, niż potem cierpieć.
Ocena: 4+