Pewnie część z Was śledząca to, co dzieje się na blogu i social mediach wie, że ten rok biegowy jest dla mnie wyjątkowy. Końcem września mam zamiar pobiec swój ostatni w życiu maraton. Będzie to mój dziesiąty bieg na tym dystansie. Jako, że nigdy za tymi 42 kilometrami nie przepadałem jestem praktycznie pewien, że tym samym skończę pewną epokę. Co ważne dla mnie, będzie to miało miejsce podczas Berlin Marathon 2022 i gdzieś tam w głowie tli się myśl, żeby pobiec ten ostatni raz po nową życiówkę (która w żaden sposób nie jest mocno wyżyłowana).
Od kilku dobrych tygodni czuję, że zyskałem nowego sprzymierzeńca, który może stać się gamechangerem, który pomoże mi w osiągnięciu zamierzonych celów. To najnowszy, flagowy model marki ASICS – METASPEED SKY+ o którym dzisiaj chciałem Wam nieco więcej napisać.
Nie wiem czy wszyscy pamiętają ale w zeszłym roku, przy okazji olimpiady w Tokio Asics wypuścił na rynek buty, które narobiły niezłego zamieszania i sporo szumu wokół siebie – Metaspeed. Teraz jednak powinno być jeszcze goręcej bo ASICS METASPEED SKY+ to nic innego jak poprawiona wersja klasycznego Metaspeeda. Niestety nie miałem styczności z wersją pierwszą więc nie mam jak je porównać z produktem, który testuję.
Buty przyjechały do mnie w klasycznym dla marki niebieskim opakowaniu. Po rozpakowaniu ich moje pierwsze wrażenia były mega pozytywne. Po tym jak rok temu skręciłem poważnie kostkę w prawej nodze wybieram teraz mocniej amortyzowane buty a tutaj na pierwszy rzut oka rzuca się kawał grubej podeszwy. O tym jednak dokładnie za chwilę. To, co uderzało to była waga buta – w moim rozmiarze poniżej 200 gramów! Dla ambitnych biegaczy każdy gram potrafi robić różnicę ale w tych butach chodzi się tak jakby chodziło się bez butów na miękkiej chmurce (wybaczcie, nie jestem mistrzem porównań).
But budzi nie lada wrażenie i to nie tylko swoją zielono-żółtą kolorystyką ale ogólnie wyglądem. Na pewno nie jest dla osób, które nie lubią wyróżniać się z tłumu – ale przed biegiem to przecież nic złego. Gdy przygotowywałem się do startu półmaratonu w Ołomuńcu (Republika Czeska) w tym roku to idąc ulicą chyba nie było osoby, która by się nie obejrzała za tymi butami (bo przecież nie mogło chodzić o moje skarpetki). Moim zdaniem wyglądają zjawiskowo i od razu widać, że to kawał zaawansowanej technologicznie konstrukcji i buty z absolutnie topowej półki. Na pewno nie jest to but, który nadaje się na zimowe bieganie, ale o tym chyba nie trzeba nikogo przekonywać.
Bezszwowa cholewka Motion Wrap została wykonana częściowo z recyklingu. Jest bardzo miła w dotyku i mega przewiewna. Siateczka z przodu jest na tyle cienka, że wprawne oko bez trudu wypatrzy skarpetę pod nią. Weźmy pod uwagę, że to nie są buty do codziennego truchtania tylko startówki, które mają zrobić różnicę podczas szybkich treningów tempowych a przede wszystkim podczas zawodów. Przód buta jest stosunkowo szeroki więc palce mają sporo miejsca (i tu nawet mógłbym porównać te buty do moich trailówek z Altry). Moim zdaniem to zapewnia świetny komfort podczas dłuższych wybiegań. Język buta został wykonany z innego rodzaju materiału ale także jest miękki i miły (mimo tego, że cienki) a przede wszystkim świetnie dopasowuje się do stopy. Na uwagę zasługują również płaskie sznurówki, które zostały wyposażone w coś na kształt ząbków. Powinno to zapobiegać luzowaniu i ew. rozsznurowywaniu się buta podczas biegu. Moim zdaniem to działa bo butów jeszcze ani razu nie musiałem poprawiać. Szczerze, kupiłbym takie sznurówki do swoich wszystkich butów biegowych.
To, co robi konkretną różnicę to pianka FF Blast Turbo z której jest wykonana podeszwa oraz 5 mm drop. Zapewnia ona dynamiczną amortyzację a tym samym komfort podczas dłuższych wybiegań. Ze względu na przygotowania maratońskie właśnie takiego rozwiązania potrzebowałem. Wewnątrz buta, zaraz pod stopą znalazła się płytka węglowa o pełnej długości, której zadaniem jest pomoc przy wydłużeniu kroki oraz wygenerowanie większej kompresji przy uderzeniu stopą o podłoże. To są moje pierwsze buty, które posiadają tego typu rozwiązanie ale jestem przekonany, że to naprawdę działa.
Zewnętrzna część podeszwy została wykonana z lekkiej gumy AsicsGRIP, która jest trudnościeralna. Równocześnie zapewnia bardzo dobrą przyczepność podczas biegu. Szczerze muszę przyznać, że ASICS METASPEED SKY+ to buty, którym najlepiej pasuje zwykły ordynarny asfalt. To tam pokazują one pazur i różnicę. Na kostce brukowej (zwłaszcza mokrej) trzeba minimalnie uważać. Tartan sprawia, że możliwości buta nie są do końca wykorzystane. Wydaje mi się, że to but typowo pod biegi uliczne i to na dystansie od 5 kilometrów do maratonu.
W butach oprócz treningów tempowych biegłem dwa razy zawody. Pierwsze z nich to był majowy Bieg Fiata w Bielsku-Białej. 10 kilometrową trasę biegłem po raz trzeci w życiu i dużym zaskoczeniem było dla mnie to, że udało mi się o ponad 3 minuty poprawić rekord życiowy na dyszkę. A co ciekawe, przed startem wcale nie czułem się w dobrej formie (dalej mam problem, żeby zrzucić prawie 2 kilogramy). Czy to przez te buty? Trudno mi było powiedzieć, ale coś było na rzeczy. Drugi start był już tutaj wspominany – to znany i lubiany półmaraton w Ołomuńcu. Także na nim w tych butach udało się (mimo upału) uzyskać całkiem przyzwoity wynik patrząc przez pryzmat przygotowań i formy. Nadspodziewanie dobry. I mam takie wrażenie graniczące z pewnością, że ASICS METASPEED SKY+ to takie buty, w których nie da się człapać w tempie powyżej 5:00 min/km. Po prostu się nie da. Wymuszają one inną postawę i technikę biegu sprawiając, że ciągniemy szybciej i efektywniej, najlepiej w tak pomiędzy 4:20 – 3:45 min/km (mówię tu o własnym tempie). Te kilka sekund na kilometrze robi w ostatecznym rozrachunku naprawdę potężną różnicę i tak jak pisałem, mam wrażenie, że te buty nie są tutaj bez znaczenia. Zresztą, wszystkie zeszłoroczne rekordy życiowe (a trzy razy pobijałem własny rekord w półmaratonie) biegłem także w butach Asics, z tym że w modelu GlideRide Tokyo. Tak jak zresztą już wspominałem – ten model jest dynamiczny, bardzo wygodny i dostarcza dużo pozytywnych wrażeń. A im szybciej się biegnie, tym większych.
Trudno mi tutaj o podsumowanie dlatego, że niespecjalnie znajduję słabe punkty tego modelu. Na pewno są to buty dla ambitnych, zaawansowanych biegaczy, którzy wiedzą czego potrzebują. Ich miękkość, lekkość, dynamika i zaawansowanie technologiczne sprawiają. Że człowiek czuje jakby przesiadł się z Trabanta do Tesli i przez pierwsze kilometry może nawet nie za bardzo wiedzieć, gdzie się podział drążek zmiany biegów. Jeśli jednak już się przyzwyczaimy to będziemy z nich mieli mnóstwo frajdy a co najważniejsze w butach startowych – zaprowadzą nas one na metę a być może i po założone cele. A o to przecież nam chodzi. Dla mnie ASICS METASPEED SKY+ to wymarzone startówki na które będę chuchał, dmuchał i zakładał tylko na największe biegowe święta.
Ocena: 10/10
p.s. Buty można kupić na ASICS.com i Sklepbiegacza.pl