Od paru miesięcy mam przyjemność testować buty Merrell Bare Access 2. Bare, czyli barefoot, czyli boso… czy aby jednak na pewno? Merrell reklamuje swoje buty jako w pełni oddające wrażenia biegania na bosaka, kiedy jednak wczytamy się w ich opisy techniczne, możemy dojść do wniosku, że użycie słówka „bare” w nazwie to zręczny chwyt, którym Merrell próbuje podczepić się pod coraz popularniejszy nurt biegania naturalnego. Czy w takim razie minimalizm Accessów dwójki to ściema? Nie, absolutnie nie, ale powiedzenie, że bieganie w nich to jak bieganie boso, jest lekkim nadużyciem (ciągle mam na myśli tytułowe Bare Access 2 – Merrell ma w swojej ofercie kilka innych, o wiele bardziej minimalistycznych modeli). Powiem nawet więcej, Merrell Bare Access 2 to moim zdaniem bardzo udane buty, ale nie przeznaczone dla zagorzałych wyznawców biegania naturalnego tylko dla umiarkowanych minimalistów. Można powiedzieć, że Access 2 to taka centro-lewica obuwia biegowego.
Zresztą, Bare Access 2 jest częścią serii butów M-Connect, które z założenia mają trochę więcej amortyzacji, tak aby dobrze sprawdzić się w większym zakresie aktywności. I rzeczywiście tak jest. W Merrellach równie dobrze mi się biegało, chodziło po mieście, jak i chodziło po lekkich górskich szlakach – oczywiście typowo do wędrówek przeznaczony jest model Proterra, ale Bare Access 2 również można z powodzenia nosić na lżejszych szlakach.
Cała seria M-Connect składa się z czterech kolekcji: Barefoot, Bare Access, Mix Master oraz Proterra. Poszczególne modele znacząco się od siebie różnią, dlatego nie należy sugerować się „etykietami”.
Dobra, tyle tego narzekania i czepiania się słówek. Przejdźmy do konkretów i zobaczmy z jakim zawodnikiem mamy tutaj do czynienia. Bare Access 2 to bez wątpienia waga lekka – jeden but w rozmiarze 45 waży 221 gram. Podeszwa zero drop, czyli takiej samej grubości na całej swojej długość – bez żadnej dodatkowej „poduchy” pod piętą – co siłą rzeczy pomaga w nielądowaniu na pięcie. Nasz zawodnik jest lekki, ale wcale nie jest chudy jak na minimalistyczne standardy, ponieważ grubość podeszwy marki VIBRAM wynosi 13,5 mm. Cholewka wykonana z materiału syntetycznego oraz siateczki zapewnia bardzo dobrą oddychalność.
Warto zaznaczyć również, że BA2 dostępne są w różnych kombinacjach kolorystycznych, od rzucających się w oczy w fikuśnych barwach, po bardziej stonowane, więc każdy powinien być zadowolony. Mi trafił się black/parrot, który chyba tak naprawdę najbardziej mi odpowiada – połączenie klasycznej stonowanej czerni z nutką zielonego szaleństwa.
Już po pierwszym założeniu wiedziałem, że Merrelle to bardzo wygodne buty. Bardzo dobrze dopasowują się one do stopy, dobrzy trzymają w okolicach pięty i śródstopia, a jednocześnie pozostawiają dużo swobody palcom. Miękki zapiętek nie obciera ani nie uciska ścięgna Achillesa. Jedyne wątpliwości miałem co do podeszwy, która okazała się dużo sztywniejsza, niż się spodziewałem, ale z drugiej strony właśnie taka powinna ona być, kiedy zastanowimy się, jakie właściwie jest przeznaczenie tych butów. Podeszwa jest całkiem elastyczna w przedniej części (dzięki poprzecznym przełamaniom), jednak jej tylna połówka stawia duży opór i możemy zapomnieć o zrobieniu tak zwanego „naleśnika”. Test kaloryferowy, czyli zginanie wzdłuż, BA2 również przechodzą na ocenę dostateczną, która w tym przypadku może okazać się oceną jak najbardziej pozytywną.
Przeznaczenie buta to jedno, a faktyczne użytkowanie to drugie. W BA2 docelowo mamy biegać na asfalcie, ale przecież nie mogłem nie zabrać ich do lasu i „poniszczyć” na kamieniach, korzeniach i ubrudzić w błocie. „Poniszczyć” w cudzysłowiu, ponieważ Merrelle zniosły to bardzo dobrze i nic zniszczyć mi się nie udało. Biegło mi się w nich wygodnie praktycznie w każdych warunkach i na każdej nawierzchni. Nie są to buty trailowe, a bieżnik nie należy do najbardziej agresywnych, ale zapewnia w miarę dobrą przyczepność. Z przodu znajduje się również gumowa ochrona na palce.
Tak jak pisałem już wcześniej, z serii M-Connect to model Proterra przeznaczony jest typowo do pieszych wędrówek, ale ja Bare Access 2 również przetestowałem na górskich ścieżkach i muszę przyznać, że sprawdziły się całkiem dobrze. Są to po prostu bardzo wygodne buty i nawet po całym dniu łażenia nie będziemy myśleli tylko o tym, żeby jak najszybciej je zdjąć.
W podsumowanie zapewne chcielibyście usłyszeć jednoznaczną ocenę, ale niestety, a może na szczęście, nie jest to takie proste. Jeżeli miałbym ocenić BA2 z perspektywy biegania naturalnego to mógłbym wystawić najwyżej słabą tróję. Jednak jako obuwie umiarkowanie minimalistyczne Merrelle otrzymują piątkę. Niska waga, umiarkowanie elastyczna podeszwa, zero drop, lekka amortyzacja – to wszystko sprawia, że z Merrelli Bare Access 2 zadowoleni będą ci wszyscy, którzy chcą spróbować minimalizmu, ale bez szaleństwa.
W ramach krótkiego podsumowania wrzucam również krótki filmik, w którym oprócz Merrelli Bare Access 2 pojawi się kilka podobnych, a jednak innych butów: