HELLY HANSEN Kurtka LOKE JACKET

HELLY HANSEN Kurtka LOKE JACKET

Dzisiejszy test zacznę nieco inaczej, bo od wspomnienia mojej św. starej kurtki. Kilka dobrych (może pięć a może już siedem) lat temu kupiłem sobie jedną z pierwszych „firmowych” kurtek. Pracowałem wtedy w jednym ze sklepów sportowych i trafiłem na model wyprzedażowy, jej cena jak na moją (wtedy) studencką kieszeń była do zaakceptowania – był to Marmot Precip Jacket. Chyba jedna z pierwszych stosunkowo tanich, całkowicie wodoodpornych kurtek na rynku. Mimo kilku drobnych mankamentów tego modelu byłem nim oczarowany (na potwierdzenie mogę powiedzieć, że taką samą kurtkę tylko w innym kolorze kupiłem nieco później mojej mamie – i nosi ją do dzisiaj!).  Niestety, moja kurtka nie miała tak dobrego losu. Gdy wraz z żoną zabraliśmy ze schroniska naszego psa – Tekilę, nie do końca wiedzieliśmy co nas czeka. Gdy Teki jeden z pierwszych razy została sama w domu bardzo chciała z niego wyjść i… najprawdopodobniej zrzuciła mojego Precipa z wieszaka na korytarzu. Jego dalszy los to bliskie spotkanie z psimi kłami lub pazurami (albo jedno i drugie). Ostatecznie – został rozerwany na strzępy, a ja z bólem serca (już jej dawno wybaczyłem) musiałem go po prostu wyrzucić.

Od tamtej pory nie miałem podobnej kurtki. Jasne, mam jedną kurtkę na Gore-Texie, ale jej cena sprawia, że noszę ją tylko „na wyjątkowe okazje” tzn. jakieś dłuższe górskie wypady gdzie wiem, że jest po prostu niezastąpiona. A co na co dzień? Gdy potrzebuję wyjść z psem na spacer w deszczu, gdy muszę iść do pracy w dżdżystą pogodę albo gdy na beskidzkim szlaku zaskoczy mnie niespodziewany deszcz? Brakowało mi właśnie takiego modelu – dobrej, ale nie topowej kurtki, która ochroni mnie przed niepogodą. Ostatecznie znalazłem kurtkę, która spełniła wszystkie moje wymagania i pozwoliła zapomnieć o „zjedzonym” Marmocie.

Tą kurtką jest Loke Jacket marki Helly Hansen. Firmy nie muszę przedstawiać bo jej początki sięgają zamierzchłych czasów, a dokładnie 1877 roku. Przez gdy założyciel otworzył pierwszą fabrykę produkującą ubrania przeciwdeszczowe.

Ta kurtka dostępna jest w aż 21 wersjach kolorystycznych (i piszę tu wyłącznie o wersji męskiej) i jest jednym z absolutnych i ponadczasowych bestsellerów. Mi najbardziej do gustu przypadł kolor everglade, który (po męsku) można określić jako ciemną zieleń. Ogromny wybór kolorów sprawia, że każdy może wybrać kurtkę dokładnie pod swój gust – i to pierwszy argument in plus.

To, co najważniejsze to materiał kurtki. Loke Jacket została wykonana z Helly Tech Performance. To 2,5 warstwowa membrana marki Helly Hansen. To jasne, że produkcja własnej membrany jest tańsza od kupna oryginalnego Gore-Texu czy eVentu, i chociażby z tego względu kurtka nie musi kosztować kroci. Materiał jest przyjemny w dotyku, nie jest zbyt sztywny. Z drugiej strony nie jest zbyt gruby także należy uważać jeśli mamy w zwyczaju chodzić w miejsca, gdzie możemy zawadzić o konar drzewa czy wystający gwóźdź. Jeśli chodzi o parametry materiału to kurtka spełnia swoją funkcję – jest wodoodporna i wiatroszczelna. Nie przelało mi jej nawet podczas czterogodzinnego powrotu ze Skrzycznego (przez Klimczok i Szyndzielnię) na nogach do Bielska-Białej. Dlatego jest idealna nie tylko w razie niepewnej pogody w mieście, ale również jako kurtka, która czeka w plecaku aż zacznie padać. Dodatkowo na jej korzyść działa fakt, że pakuje się do swojej własnej kieszonki (tzn. że zajmuje mało miejsca po złożeniu i można ją swobodnie przenosić w plecaku).

Kurtka jest oddychająca, to nie ulega wątpliwości, niemniej jednak mam wrażenie, że z tym parametrem jest zdecydowanie słabiej niż przy Gore-Texie czy eVencie. Kosztuje ona jednak ułamek kwoty wcześniej wymienionych membran. Ogólnie to jest tak – jak idziemy w deszczu to niezależnie od tego jaką mamy kurtkę organizm nasz będzie wydzielał pot. Tutaj pierwsza uwaga – na odprowadzanie wilgoci duże znaczenie ma również pierwsza i druga warstwa, to od niej w głównej mierze zależy jak szybko pot będzie odparowywał. Loke Jacket stara się, jednak daje radę tylko pośrednio (np. w mieście idealnie, ale już na szlaku czuć spocone plecy przy większym wysiłku). Nie można jednak powiedzieć, że to zwykła peleryna przeciwdeszczowa. Jest OK.

Kurtka posiada prosty krój. To dobrze bo można spokojnie włożyć pod nią np. 100 gramowy polar zyskując tym samym ubiór w którym można spokojnie wybrać się na wycieczkę w temperaturze ok. 0 stopni celsjusza albo i nieco niżej. Loke Jacket posiada dwie boczne, zapinane na zamki błyskawiczne (YKK), bardzo pojemne kieszenie – od wewnątrz siateczkowe – zakrywane dodatkowo niewielką patką. Kieszenie są bardzo funkcjonalne, niestety zamek ma mały mankament. Dość często zdarza się, że przy zamykaniu zacina się o materiał. Trzeba wtedy postępować bardzo ostrożnie by to naprawić i nie naderwać materiału. Taka już niestety jego specyfika i trzeba zwracać na to uwagę.

Kurtka jest zapinana na pełny zamek okryty szeroką patką, która dodatkowo jest zapinana na rzepy na całej długości i dwa napy – z samej góry i z samego dołu. Dzięki temu podczas wędrówki (gdy np. kilka  godzin idziemy po górach) nawet mimo rzepów nie odpina się. Ten zamek działa bez zastrzeżeń. Z samej góry posiada niewielką ochronę podbródka, którą docenia chyba każdy.

Kurtka posiada ściągacz z dołu na gumkę ze stoperem. Z kolei rękawy są zakończone na gumkę połączoną z rzepem – sprawdza się to doskonale podczas deszczowej pogody gdyż całkowicie izoluje od wilgoci z zewnątrz.

To, czego nie miał mój  Marmot Precip Jacket a co niejako sprawia, że to, że materiał kurtki nie oddycha tak jak oryginalny Gore-Tex nie jest przeszkodą to to, że pod obiema pachami zamontowano długie zamki, które w razie konieczności służą jako dodatkowa i najskuteczniejsza z możliwych wentylacja. Nawet jeśli otworzy się zamki przy niewielkim deszczu nie dostanie się tam zbyt dużo wilgoci, bo po prostu chronimy dostęp do otworów własnym ciałem. Powiem szczerze, że w tej kurtce sprawdza się to naprawdę rewelacyjnie.

Kurtka posiada stały, regulowany kaptur. Jest na tyle głęboki, że chroni całą głowę nawet podczas nawałnicy. Wysoka stójka dobrze osłania też szyję, jak przystało na kurtkę przeciwdeszczową. Nie zapomniano również o wewnętrznej zawieszce dzięki której kurtkę można zawiesić na wieszaku.

Kurtka Loke Jacket od Helly Hansen to naprawdę świetny wybór. Sugerowana cena detaliczna tego modelu to 399 złotych ale widziałem, że można już dostać już za ok. 279 złotych. W tej cenie nie ma konkurencji na rynku. Uniwersalny krój i wygląd, całkowita wodoodporność, przyzwoita oddychalność (plus zamki pod pachami), obszerne kieszenie boczne, niska waga i pakowność to cechy sprawiające, że to mój pierwszy wybór.

Ocena: 5-

Translate »