Mamy początek zimy, dzień mimo że powoli staje się dłuższy w dalszym ciągu jest bardzo krótki. W związku z tym większość treningów (a zacząłem właśnie przygotowania do EA7 Milano Marathon 2018 podczas którego mam nadzieję pobić swoją życiówkę) przypada na czas, gdy jest ciemno. Nie jestem rannym ptaszkiem a ponieważ wstaję do pracy o 6:30 rano nie mam szans na to, by biegać. Wracam do domu po godzinie 17:00, idę wyjść na spacer z psem i robi się 18:00 gdy mogę wyjść pobiegać.
Chciałbym dzisiaj opisać Wam czołówkę, z którą biegam głównie podczas biegów ultra oraz gdy robię treningi w górach lub lasach. A lasy nieopodal mojego domu podczas okresu grzewczego są moją główną salą treningową, bo biegając po wsi udusiłbym się od smogu (mieszkam na Górnym Śląsku). Do biegania po lesie potrzebna jest stosunkowo szeroka wiązka światła i odpowiednia moc (bo przecież w lesie nie ma latarni ulicznych).
Opisywaną dzisiaj latarkę czołową Fenix HL60R po raz pierwszy zabrałem ze sobą w Dolomity – w tym roku biegłem Cortina Trail (48 km i 2600m +) w ramach The North Face Lavaredo Ultra Trail i czołówka była częścią wyposażenia obowiązkowego. Wprawdzie tam się nie przydała, bo całą trasę pokonałem w trakcie dnia, to jednak w Dolomitach się w nią po raz pierwszy zapoznawałem. Od tamtego czasu wielokrotnie zabierałem ją na wyjazdy i wycieczki, głównie tam, gdzie potrzebowałem niezawodnego kompana, bo moim zdaniem to jest jej głównym atutem. Ale może zacznijmy od początku.
Fenix HL60R ma wymiary 87x46x51 mm i wagę 181 gramów (wraz z akumulatorem). Obudowa jest dość niepozorna, klasyczna, czarna. Przypomina walec z doczepionym prostokątem. Patrząc od frontu, w centralnym punkcie obudowy znajduje się bardzo mocna i jasna dioda Cree XM-L (U2) mogąca generować światło o maksymalnej mocy aż 950 lumenów! Jak na tak mały sprzęt moc jest naprawdę imponująca. Dioda daje białe, neutralne światło, które nie męczy wzroku nawet podczas dłuższego użytkowania czołówki. Po bokach głównej diody znajdują się dwie malutkie czerwone diody, które mogą pełnić funkcję ostrzegawczą.
Obudowa została wykonana z bardzo wytrzymałego (wg normy ANSI wytrzymuje upadek z 1 metra) i lekkiego aluminium. Ze względu na to, że bardzo często korzystam z latarek czołowych zdarzają się im różne wypadki. Fenix HL60R spadała mi wielokrotnie na ziemię czy kamienie. Uderzyłem nią kiedyś przypadkowo w słup drogowy… i na obudowie nie widać jakiejkolwiek rysy. Jestem przekonany, że jeśli ktoś ceni sobie jakość wykonania i długowieczność to z tej latarki nie może nie być zadowolony. Jedynie napis na górze obudowy z ostrzeżeniem o tym, że latarka się grzeje nieco wyblakł, ale to zaledwie drobnostka.
Głowica latarki jest ruchoma w pionie i można ją regulować w aż 17 poziomach, pozwala to na ustawienie wiązki światła dokładnie tam, gdzie chcemy. Zależnie od okoliczności np. na biwaku wolę mieć światło prosto pod nogami a gdy biegnę zdecydowanie lepiej jest, gdy wiązka świeci mi 2-3 metry przed stopami.
Z jednej strony obudowa posiada zakrętkę z gumowym, uszczelniającym o-ringiem pod którą mieści się ładowalny akumulator litowo-jonowy 18650 o pojemności 2600mAh i napięciu 3.6V. Kupując więc tę latarkę mamy pewność, że nie będziemy musieli wydawać na baterie. W dobie powszechnych powerbanków (z których można ponownie naładować czołówkę) uważam, że ładowana latarka jest zdecydowanie najlepszym i najbardziej ekonomicznym rozwiązaniem, a gdyby przypadkowo stało się coś nieprzewidzianego (np. powerbank nie wytrzymał mrozu a nie mielibyśmy dostępu do gniazdka) wtedy możemy użyć zapasowego akumulatora 18650 (można dokupić), lub baterii CR123A, które są kompatybilne z urządzeniem – za to ogromny plus! Ładowanie akumulatora jest niezwykle proste. Na drugim boku znajduje się gumowa zaślepka pod którą znajdziemy gniazdo microUSB służące do ładowania akumulatora – możemy to zrobić nawet zwykłą ładowarką do telefonu komórkowego (co zaoszczędza nam miejsce w plecaku). Żeby otworzyć zaślepkę trzeba mieć albo trochę wprawy, albo kawałek paznokcia, ale z drugiej strony m.in. dzięki temu Fenix HL60R jest latarką całkowicie wodoszczelną – posiada normę wodoodporności IPX-8. To znaczy, że latarka wytrzymuje permanentne zanurzenie na głębokości 2 metrów przez godzinę. Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie, jak można podczas aktywności narazić tę latarkę na to, by ta norma zawiodła.
Obok gniazda microUSB znajduje się gumowy, okrągły przycisk, który steruje wszystkimi trybami urządzenia. Mimo tego, że przycisk nie jest największy bardzo łatwo jest go wyczuć palcem. Sytuacja wygląda minimalnie gorzej w rękawiczkach, ale jest na akceptowalnym poziomie (ze względu na to, że to jedyny przycisk na obudowie nie ma możliwości pomyłki). Ponieważ mamy tylko jeden przycisk obsługa czołówki jest dziecinnie prosta – i dla mnie jest to dużym atutem. Przyciskając krótko przycisk włączamy trzy błyski SOS dwóch czerwonych diod. Przytrzymując zaś przycisk przez trzy sekundy (ze względu na to, że przycisk trzeba przytrzymać istnieje minimalne ryzyko, że latarka sama włączy nam się w bagażu i wyładuje) włączamy główne tryby latarki. Każde kolejne naciśnięcie zmienia tryb na kolejny. Chcąc wyłączyć latarkę – ponownie przytrzymujemy przycisk. Dziecinnie proste, prawda?
Latarka oferuje aż 6 trybów świecenia, dzięki czemu będzie doskonale nadawać się do różnorakich aktywności. Czerwone diody w trybie ciągłym generują moc 1 lumena i pozwalają na ok. 100 godzin pracy (wg zapewnień producenta). Inne tryby to:
- eko – moc: 5 lumenów, czas pracy: 100 h
- niski – moc: 50 lumenów, czas pracy: 29h
- średni – moc: 150 lumenów, czas pracy: 10h
- wysoki – moc: 400 lumenów, czas pracy: 3h
- turbo – moc: 950 lumenów, czas pracy: 48 min
Czasu pracy najsłabszych trybów nie sprawdzałem. Na średniej mocy (najczęściej używany przeze mnie tryb w trakcie biegania, jazdy na rowerze i innych aktywności – moim zdaniem w zupełności wystarczający do większości aktywności), latarka wytrzymała najdłużej ok. 9 godzin i 30 minut, można więc powiedzieć, że wskazania producenta są wiarygodne. W trybie wysokim latarka (w górach) wytrzymała 2:40 minut, myślę jednak, że gdyby było nieco cieplej (temperatura w czasie testów to około -5 stopni celsjusza), wytrzymałaby wspomniane 3h. Tryb turbo używany był przeze mnie tylko kilkukrotnie bo najzwyczajniej w świecie mało kiedy taka duża moc jest potrzebna. W trakcie testów w temperaturze pokojowej latarka wytrzymała całe 55 minut.
Do czego jaki tryb? Tryb eko jest w porządku gdy potrzebujemy np. oświetlenia namiotu, niski wystarcza w zupełności podczas marszu po zmroku (nawet w lesie czy górach), średni jest moim zdaniem idealny do wszelkich aktywności i bardzo uniwersalny, wysoki – gdy potrzebujemy naprawdę dużo światła a turbo, gdy chcemy np. coś konkretnego znaleźć.
Fenix HL60R posiada stosunkowo szeroki i komfortowy, regulowany pasek. Z tyłu posiada element z tworzywa sztucznego. Dodatkowo w zestawie jest również trzeci pasek stabilizujący, który umieszcza się „na górze” głowy. Ze względu na swoją konstrukcję i wagę latarkę czuć na głowie. Nie ma to znaczenia gdy chodzimy po górach albo używamy kasku (w Dolomitach korzystałem z niej właśnie na kasku wspinaczkowym), jednak robi już różnicę np. podczas biegania. Ze względu na to, że i sama latarka i akumulator umieszczone są z przodu urządzenia w trakcie energicznego biegu trzeba uważać, bo urządzenie może nieco opadać nam na oczy (nie ma wyważenia między przodem a tyłem), za to minimalny minus w kwestii użyteczności w trakcie biegania. Jeśli chodzi np. o jazdę na rowerze to przy jeździe MTB będzie podobnie, ale gdy jeździmy po lesie – będzie nam komfortowo.
Co jeszcze mogę napisać o tym sprzęcie? Chyba tyle, że gorąco go polecam! Jeśli ktoś szuka solidnego partnera do terenowych aktywności – głównie wspinaczki, trekkingu czy survivalu to nie mógł lepiej trafić. Latarka jest stosunkowo niewielka, oferuje kilka trybów pracy i ogromną moc maksymalną 950 lumenów. Jest ładowalna, wytrzymała i wodoszczelna. Minimalnie gorzej sprawdza się podczas biegania, głównie ze względu na swoją konstrukcję, ale tak naprawdę nie do końca do tego była stworzona. Jej cena – ok. 350 złotych jest moim zdaniem adekwatna do jakości.
Ocena: 5-