MACTRONIC Czołówka FREEQ

MACTRONIC Czołówka FREEQ

Jak wiecie uwielbiam czołówki i uważam je za najbardziej praktyczne źródło światła nie tylko podczas uprawiania turystyki ale również wszelkich innych aktywności. Jakiś czas temu zauroczyłem się czołówką, która w swojej multikolorowej wersji nie jest podobna do żadnej innej, którą do tej pory widziałem. Freeq wygląda po prostu jak latarka zaprojektowana dla freeqów. A ja się trochę za takiego freaka uważam.

Przyznam szczerze, że trudno jest mnie zaskoczyć gdyż w swoim życiu widziałem mnóstwo różnych latarek – od wielkich kobył z ogromną mocą po minimalistyczne lampki ważące kilkanaście gramów. Zacznijmy jednak od początku – czyli opakowania. Model został zamknięty w stylowe opakowanie z okienkiem pośrodku, na zewnątrz zostały umieszczone wszystkie niezbędne informacje dotyczące urządzenia. W środku prócz samej latarki znajduje się kabel microUSB-USB służący do ładowania urządzenia oraz instrukcja obsługi.

Ponieważ byłem bardzo ciekawy latarki czym prędzej wyciągnąłem ją z pudełka. Zaskoczyła mnie jej konstrukcja. Przede wszystkim spodziewałem się, że paski latarki będą nieco szersze. O dziwo muszę przyznać, że nie ma to absolutnie żadnego wpływu na to, jak latarka zachowuje się np. w trakcie biegania czy jazdy na rowerze – bo jest po prostu stabilnie. Warto dodać, że pasek można w łatwy sposób regulować po obu stronach. Zaś kabel jest przymocowany po stronie lewej. Przód lampy ma kształt zbliżony do trójkąta (mój syn powiedział: piramida). Faktycznie coś w tym jest. W samym centrum znajduje się dioda LED LG 3W Gen2 LED a bo bokach dwie małe czerwone diody 3m Red LED. U góry znajduje się jasnozielony przycisk wykonany z gumy. Jest w miarę wygodny, ale w grubszych rękawicach może nastręczać problemów (nie wystaje wyraźnie poza obudowę całości).

Lampka z przodu posiada możliwość regulacji kąta nachylenia w pionie ale tylko w czterech zakresach (choć do aż 90 stopni). Nie jest to zbyt wiele ale pozwala zwykle dopasować snop światła do miejsca, gdzie ma świecić. Czasami ew. musimy dokonać małej korekty ułożenia lampki na głowie. Od strony wewnętrznej przód lampki jest wykonany z pianki, która ma zadanie dodatkowo stabilizować urządzenie na głowie.

Tylny element lampy jest większy niż przedni. Tak naprawdę jest to opakowanie na baterie wraz z tylnym światłem, które dla mnie jest strzałem w dziesiątkę. Np. biegając po zmroku jest dla mnie niezwykle istotne bym nie tylko ja widział co jest z przodu, ale też inni widzieli mnie – i to mi właśnie zapewnia ta lampka. Od strony wewnętrznej również znajduje się pianka antypoślizgowa ale… jest zasłonięta gumką więc w zasadzie nie pełni żadnej roli. Nie wiem skąd pomysł na takie rozwiązanie.

Tylny element na środku ma napis Freeq na czarnym tle. Prócz tego jest wykonany z czerwonego tworzywa sztucznego. Na samej górze posiada przycisk (podobnie jak z ten z przodu – bez rękawiczek nie nastręcza problemów). Odpowiada on za funkcje tylnej lampki. U góry znajduje się także element, którym możemy otworzyć ten element i wymienić akumulator, który znajduje się wewnątrz. Akumulator tak jak wspominałem jest ładowany poprzez gniazdo miniUSB, które znajduje się po prawej stronie tylnej części urządzenia (jest zasłonięte silikonową zaślepką). Jak do tej pory nie miałem z nim jakichkolwiek problemów.

Skoro już wiecie jak Freeq jest zbudowany czas napisać trochę o tym jak się spisuje i co potrafi. Dla mnie bardzo dużym atutem tego urządzenia jest sama jego konstrukcja. Niska waga (77 g) i gabaryty sprawiają, że chce się tę czołówkę zakładać na głowę.

Główna dioda potrafi emitować światło o mocy 140 lumenów. To ilość wystarczająca do większości aktywności w terenie. Wszystkie tryby przedniej części to:

  • 100 % pozwala na pracę przez: 6 h 50 min,
  • 50 % pozwala na pracę przez: 11 h 35 min,
  • 10 % pozwala na pracę przez: 36 h 10 min,
  • 3 % pozwala na pracę przez: 78 h,
  • Red LED pozwala na pracę przez: 23 h,
  • Red LED flashing pozwala na pracę przez: 50 h.

To tyle jeśli chodzi o to, co prezentuje producent. Tryb 100% jest bardzo silny, choć snop światła jest dość mocno rozproszony, co sprawia, że wygodnie się z nim biega czy jeździ na rowerze. Dobrze sprawdza się podczas uprawiania sportów o dużej intensywności. W praktyce podczas marcowych testów latarka w tym trybie wytrzymała mi 6h i 55 minut – czyli nawet więcej niż deklaruje producent!

Drugi z trybów dobrze sprawdza się podczas górskiej wędrówki, biwakowania ale też np. naprawy samochodu. Jest dość wszechstronny, wyobrażam sobie, że podczas wolnego (tak jak w moim wypadku) biegu ultra na pewno byłby dla mnie wystarczający i miałbym pewność, że bateria wytrzyma całą noc świecenia.

Tryb 10% jest idealny do namiotu albo gdy chcemy w nocy coś znaleźć w bagażu. Sprawdzi się również w bazie. 3% można uznać po prostu za oświetlenie awaryjne. Podobnie zresztą jak tryby emitujące światło czerwone (które swoją drogą może uratować nam życie).

Tył czołówki posiada dwa tryby świecenia czerwonym światłem – światło ciągłe (11h) i migające (29h). I to w zasadzie wszystko.

Jeśli chodzi o samą obsługę to nie nastręcza ona jakichkolwiek problemów. Każdy z modułów czołówki (czyli przód i tył) posiada po jednym przycisku. Żeby uruchomić dany moduł wystarczy przytrzymać przez chwilę przycisk. Gdy chcemy przełączać tryby każde kolejne naciśnięcie przycisku zmienia tryb w kolejny. I to w zasadzie tyle. Łatwiej być nie może. Dodatkowo – latarka zapamiętuje ostatnio używany tryb, co również jest bardzo pomocne.

Na pewno dużym atutem Freeqa jest fakt, że jest to urządzenie ładowalne. Jeszcze kilka lat temu uznawałem takie urządzenia za takie, które nie sprawdzają się w trudnych warunkach. Ale teraz, gdy kabel do ładowania wystarczy podłączyć do powerbanku w jakimkolwiek miejscu na świecie nie nastręcza to jakichkolwiek problemów. Latarka jest wyposażona w akumulator wielkości tradycyjnej baterii AA o parametrach: 3.7V 600mAh. Z tego względu jeśli podmienimy ogniwo na zwykłą baterię AA – to latarka po prostu nie będzie działała. Można za to kupić drugie ogniwo bo tak jak wspominałem – są one wymienne. Niestety jest to zawsze jakiś dodatkowy koszt. Dałoby się zresztą bez tego obejść gdyby… latarka mogła świecić będąc ładowaną. Niestety takiej opcji nie ma. Chcąc naładować ponownie czołówkę trzeba jej „dać spokój” by się naładowała. A trwa to ok. 2 godziny. Myślę, że można to uznawać za niewielki mankament tego urządzenia. Na szczęście latarka informuje, gdy bateria się wyczerpuje (posiada wskaźnik poziomu naładowania).

Warto nadmienić, że latarka posiada klasę wodoodpornośći IPX4, która jest gwarantem tego, że nawet w mocnym deszczu (a pogoda np. w górach jest bardzo zmienna), nie przestanie świecić. Wg producenta latarka powinna również wytrzymywać upadki z wysokości 2 metrów. Mi dwukrotnie spadła z wysokości ok. metra (przy wyjmowaniu z plecaka) i nic jej się nie stało.

Myślę, że z latarką Mactronic Freeq jest podobnie jak z moim samochodem (Citroen C4 Cactus), albo się ją pokocha albo znienawidzi. Na pewno jej plusami są: przemyślana i wygodna konstrukcja, niezłe parametry, sporo trybów świecenia a także… wyjątkowy design. Minusy? Też się niestety znajdą. Czy warto? Zależy czego będziesz oczekiwać – ja jestem bardzo zadowolony.

Ocena: 4

Translate »