COLUMBIA Plecak biegowy CALDORADO 7

COLUMBIA Plecak biegowy CALDORADO 7

W zeszłą sobotę, charytatywnym biegiem Mikołaje – Aniołom ostatecznie zakończyłem swój sezon biegowy. W związku z tym chciałbym dzisiaj opisać Wam pokrótce kamizelką biegową, która towarzyszyła mi przy największych biegowych wyzwaniach, jakie postawiłem przed sobą w 2019 roku.

Na blogu wielokrotnie już opisywałem produkty marki Columbia. Moja przygoda z tą firmą zaczęła się dobrych kilka lat temu i do tej pory nigdy nie zawiodłem. Mało tego, także mojego syna ubieram w produkty Columbii ponieważ wśród wszystkich mainstreamowych marek outdoorowych posiadają chyba najszerszą ofertę skierowaną dla dzieci. Mamy nawet z Tymkiem takie same kurtki – on w wersji dziecięcej a ja „dorosłej”.

Ale dzisiaj miało być przecież  o kamizelce biegowej (czy tam plecaku). Caldorado 7 to jedyny plecak biegowy w ofercie tej marki dlatego też jest często promowany – czy to przy okazji UTMB czy Łemkowyny Ultra Trail. Jest dostępny w jednym kolorze – szarym z żółtymi oraz w dwóch wersjach rozmiarowych: S/M lub M/L. Ja ze względu na swój wzrost (160 cm) wybrałem rzecz jasna mniejszy z nich.

Szczerze mówiąc plecak z wyglądu nie wzbudził mojego entuzjazmu. Do tej pory biegałem w kamizelkach biegowych z Decathlonu a także w Dynaficie. Columbia Caldorado 7 wyglądał szczególnie przy tym ostatnim trochę jak zabawka dla dzieci. Jak się jednak szybko okazało nie powinienem tak o nim myśleć.

Patrząc od frontu plecak posiada logo marki a także Montrail (czyli serii marki Columbia, która jest dedykowana biegom górskim), obie rzeczy są nadrukowane na materiale 4-way stretch, który tworzy w tym miejscu zewnętrzną, niezwykle rozciągliwą kieszeń od góry zamykaną plastikową klamrą. Kieszeń jest stosunkowo głęboka i mimo tego, że na taką nie wygląda bez żadnego problemu jest w stanie zmieścić kurtkę przeciwdeszczową na nawet ciepłą bluzę (sprawdzone podczas tegorocznej Łemkowyny). Plecak choć z zewnątrz wyglądający na mały jest w stanie pomieścić zdecydowanie więcej niż na to wygląda. Na dole znajdują się dodatkowo sprzączki do których można przytroczyć np. czerwone światło alarmowe (często wymagane w wyposażeniu na zawody) lub też inne drobne przedmioty.

Dalej znajduje się komora główna, która jest otwierana na dwustronny, żółty zamek błyskawiczny w kształcie litery L. Dzięki temu można uzyskać bardzo szybki dostęp do bagażu. Zamek działa bez zastrzeżeń, posiada też długie przywieszki dzięki czemu można nim operować nawet w biegowych rękawiczkach. Komora główna wbrew pozorom mieści całkiem sporo – kurtkę, bluzę, apteczkę pierwszej pomocy, papier toaletowy, latarkę czołową i podstawowe jedzenie. Wewnątrz komory głównej znajduje się jeszcze jedna, mniejsza siateczkowa kieszonka. Jest ona otwierana również na zamek błyskawiczny (który o dziwo mieści się z boku). Szczerze – to świetne rozwiązanie gdyż właśnie od boku najczęściej przyjdzie nam korzystać z komory. Ta kieszonka jest stosunkowo płaska, ale spora. To dobre miejsce na trzymanie najważniejszych dla nas przedmiotów – ja podczas biegów trzymam tam gotówkę, dowód osobisty oraz telefon komórkowy. Dzięki temu z jednej strony wiem gdzie są  i mam do nich stosunkowo szybki dostęp z drugiej zaś – jestem bezpieczny, że nie zgubię ich podczas biegu.

Patrząc na Caldorado 7 od góry w oczy rzuca się jeszcze jeden zamek – na samym szczycie. To miejsce na bukłak. Niestety, ze względu na swoją budowę nie jest on najbardziej przemyślany. Krótko mówiąc – kieszonka na hydropak jest odpowiednich rozmiarów (mieści podobno 3 litry, ja próbowałem z dwoma) ale… zamek jest za krótki. Przez to jeśli chcemy napełnić bukłak musimy najpierw umieścić go wewnątrz plecaka a dopiero potem nalać wodę. Sprawdzałem to na kilku bukłakach i zawsze było tak samo. Również uzupełnianie wody w trakcie zawodów jest uciążliwe bo trudno jest przecisnąć górną część bukłaka przez wąski otwór… Nie mówię, że się nie da, ale w innych znanych mi kamizelkach biegowych było to zdecydowanie lepiej rozwiązane. Niestety.

Ale nie ma tego złego – nie każdy przecież lubi biegać z  bukłakiem, coraz popularniejsze są softflaski.  I one właśnie są mocno stroną plecaka Caldorado 7. W ogóle muszę z dumą przyznać, że ramiona kamizelki zostały rewelacyjnie przemyślane. Patrząc od dołu – po każdej ze stron znajduje się jedna bardzo obszerna kieszeń również wykonana z rozciągliwego materiału. Można w niej przenosić softflaski z wodą, batony energetyczne czy…jak w moim przypadku banana. Od góry można ją ściągać gumą więc mamy pewność, że nic nam podczas biegu z niej nie wypadnie. Mieści się w niej nawet mój całkiem spory telefon komórkowy – Xiaomi Mi8. Powyżej jej z prawej strony znajdziemy długą i wąską kieszonkę zamykaną na dwustronny, żółty zamek błyskawiczny – dobre miejsce na jakieś ważne rzeczy albo… chusteczki higieniczne. Po drugiej zaś stronie znajdziemy siateczkową (również rozciągliwą) kieszonkę na rzep – wysoką i dość wąską. Dobrą np. na baton.

Na szczególną uwagę zasługuje podwójny pas piersiowy. Każdy z pasów jest regulowany tak wertykalnie jak i horyzontalnie, dobrze stabilizuje cały bagaż na plecach i nie unosi się samowolnie pod kark (czego nie lubię – miałem kiedyś taką kamizelkę biegową Asics). Co więcej, górna klamra została wyposażona we wbudowany gwizdek alarmowy, który również często jest w wyposażeniu obowiązkowym.

Kamizelka jest dość lekka (262 gramy w moim rozmiarze), posiada jeszcze mocowanie na kijki trekkingowe z tyłu no i wygodny, przylegający siateczkowy system nośny (taki sam materiał na ramionach i plecach). Najdłużej w kamizelce biegłem niemal 11 godzin podczas Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich i w żadnym momencie nie powodowała żadnego dyskomfortu.

Columbia Caldorado 7 został wykonany z wytrzymałego materiału 70D Diamond Rip PU Coated 100% nylon a także rozciągliwego: 4-Way stretch woven 88% polyester / 12% elastane.

W kamizelce biegłem wszystkie swoje najważniejsze biegi górskie w 2019 roku – był to Dolnośląski Festiwal Biegów Górskich na dystansie Ultra Trail – 70 km, była to skrócona wersja Zimowego Ultramaratonu Karkonoskiego im. Tomka Kowalskiego, była to w końcu Łemkowyna Ultra Trail 70 km (presented by Columbia). Prócz tego nie zabrakło jej jeszcze na trudnym biegu w moich okolicach – Beskidy Ultra Trail 30 km a także na 100 miles of Istria (Chorwacja). Po tych około 250 kilometrach na zawodach i wielu kilometrach na treningach mogę podsumować co następuje:

Columbia Caldorado 7 to model w który bez najmniejszego problemu zapakujemy się na krótsze dystanse, takie powiedzmy do 50 kilometrów. Jeśli chodzi o zawody letnie (gdzie sprzętu jest mniej) sprawdzi się również tak do 70-80 km. Niestety 7 litrów to zbyt mało by pomieścić wszystko co potrzebne w biegach 100 km+ (no, chyba że jest kilka przepaków na trasie).

Największym moim zdaniem minusem tego modelu jest słaby dostęp do kieszeni na bukłak (krótki zamek). Prócz tego ze względu na swoją budowę (niezależnie od rozmiaru) wydaje mi się, że kamizelka lepiej sprawdzi się u osób mniejszych (w tym kobiet) niż u wysokich, barczystych mężczyzn. Jest po prostu dość zwarta.

Jeśli chodzi o atuty to jest ich sporo – przede wszystkim ten model jest dobrze przemyślany pod względem różnego rodzaju schowków i kieszonek. Te na ramionach to majstersztyk, świetna jest również bezpieczna wewnętrzna kieszeń i zewnętrzna rozciągliwa kieszonka. Plecak jest z dobrej jakości materiałów, jest bardzo komfortowy i aktualnie dla mnie jest takim minimum, które muszę mieć ze sobą, by czuć się bezpiecznie na zawodach. Mogę go polecić początkującym i średnio-zaawansowanym biegaczom.

Ocena: 4/5

Translate »