Deuter Plecak dziecięcy PICO

Deuter Plecak dziecięcy PICO

Dzisiejszy test pisze mi się bardzo ciężko dlatego, że wypowiadam się w imieniu głównego testera – mojego syna Tymonka, który niestety ale jeszcze nie samodzielnie pisać na klawiaturze (choć czasami próbuje).

Nad pierwszym plecakiem dla naszego syna zaczęliśmy się zastanawiać gdy ten skończył dwa lata, sam już chodził i bardzo chciał zabierać wszędzie ze sobą swoje zabawki. Wybór nie był zbyt trudny. Dlatego, że uważam markę Deuter za jedne z lepszych plecaków na rynku (sam od dobrych kilku lat korzystam z modelu Giga), wiedziałem gdzie szukać. Jako, że Pico jest najmniejszym plecakiem dla dzieci (właśnie dla takich powyżej drugiego roku życia), wystarczyło znaleźć najkorzystniejszą ofertę i dokonać zakupu.

Plecaczek Pico można kupić w trzech kolorach: zielonym (to nasz), niebieskim lub różowym. Wesołe motywy z przodu sprawiają, że nasz syn od razu zaprzyjaźnił się z nowym towarzyszem. Plecak kupiłem za ok. 90 złotych. Szczerze mówiąc – jest to cena jednej większej plastikowej zabawki a wiem, że w plecaku będzie chodził co najmniej 2-3 lata (aż wyrośnie). Nawet przez chwilę nie wahałem się nad zakupem.

Gdy Tymonek był jeszcze dwulatkiem trzeba mu było nieco pomagać z plecakiem – zakładać na ramiona, zapinać zamki. Teraz, już – w zasadzie nieco przed swoimi trzecimi urodzinami opanował doskonale operowanie plecakiem. Potrafi go założyć, zdjąć, zapiąć i odpiąć pas piersiowy czy zamek błyskawiczny. Nie ma z niczym problemów i jest całkowicie samodzielny.

Plecak ma wymiary 28/19/12 cm i waży 200 gramów. Niska waga sprawia, że nie ciąży na małych pleckach, wymiary moim zdaniem idealnie pasują na trzylatka. Pico posiada jedną komorę główną zamykaną na dwustronny zamek błyskawiczny YKK (w prostocie siła – szczególnie jeśli chodzi o dzieci) oraz po bokach dwie siateczkowe kieszonki.

U nas wygląda to tak, że na wycieczkach w komorze głównej (pojemność: 5l) lądują zwykle zabawki małego (jakieś resoraki, drewniane tory z pociągami czy akurat to, co jest „na topie”. Gdy byliśmy na wycieczce we Włoszech Tymon musiał nosić  w nim bardziej praktyczne rzeczy – kurtkę przeciwdeszczową, czapkę przeciwsłoneczną, buffa i krem z filtrem. Wszystko to bez problemu się tam mieści a i tak zostaje jeszcze trochę miejsca na zabawki.

Boczne, siateczkowe kieszonki pełnią analogiczną rolę co w „dorosłym” plecaku – najczęściej przenosimy w niej kubek z Camelbaka Eddy Kids (nasz ulubiony) lub małą butelkę Sigga. Jest to też miejsce dla Tymona, gdzie może gromadzić swoje skarby (najczęściej kamienie do kolekcji lub „dary lasu”).

Usztywnione plecki sprawiają, że niezależnie od tego co znajduje się w plecaku nie ociera i nie powoduje dyskomfortu. Również ramiona (regulowane), choć malutkich rozmiarów są wyposażone wewnątrz w miękką piankę, która zdecydowanie poprawia komfort.

Tak jak wspominałem plecak posiada pas piersiowy, który stabilizuje plecak. Co ważne – zapięcie jest bardzo dobrej jakości dlatego dziecko potrafi samo ją zapiąć/odpiąć. Jak do tej pory nie zdarzyło się, by przytrzasnął sobie paluszka. Jeśli plecak trzeba przenieść w ręce to nie ma problemu – posiada na górze niewielką, wygodną rączkę.

Wysokiej jakości materiał Deuter-Super-Polytex jest gwarantem, że plecak nie zepsuje się i będzie z radością służył naszemu dziecku dopóty, dopóki nie będzie za mały.

Wiem, że ten tekst wygląda jak reklama, ale nią nie jest. Plecak kupiłem za własne pieniądze po to by służył mojemu dziecku – i tak jest w istocie. Na pewno przed nami jeszcze wiele wypraw małych i dużych razem z Deuter Pico. Słabe strony? Nie zauważyłem żadnych. Tata.

Ocena: 5

Translate »