Ponieważ codziennie dojeżdzam do pracy 35 kilometrów w jedną stronę a zdarzają mi się również delegacje (głównie do stolicy) potrzebuję niezawodnego i bezpiecznego miejsca do przechowywania i przenoszenia mojego głównego narzędzia pracy – laptopa. A w sumie to całego mojego małego biura. Jestem przyzwyczajony do tego, by podróżować z plecakiem każdego dnia, czy to po mieście czy to w górach, to chyba już taki nawyk. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym posiadać torbę, saszetkę czy futerał. Musi być plecak, i już.
W trakcie studiów, potem studiów doktoranckich a teraz pracy zajechałem co najmniej kilka modeli o różnych gabarytach i właściwościach. Dobrze wspominam w zasadzie tylko jeden z nich – Deuter Giga. Jednak i on w końcu musiał odejść w kąt bo już po prostu nie wypadało w nim pojawiać się w pracy. Nadszedł czas na nowy laptop. I oto stanąłem po raz kolejny przed poważnym dylematem bo taki plecak należy traktować jako narzędzie pracy. Nie chciałem kolejnego Deutera, szukałem czegoś stonowanego ale i praktycznego. Plecaka, który równie dobrze będzie wyglądał ze mną gdy będę w płaszczu, koszuli czy t-shircie. I znalazłem – Thule Paramount 29L o którym dzisiaj chciałbym więcej Wam opisać.
Z moim nowym plecakiem znamy się już niemal pół roku. Na początku nieco przerażał mnie jego gabaryt, 29 litrów to sporo jak na plecak na laptop. Mimo tego jednak zdecydowałem się na niego, wolałem by był nieco za duży niż nieco za mały. I w sumie miałem rację.
Tak jak już wspominałem, przy wyborze kierowałem się dwoma głównymi wytycznymi – plecak miał mieć uniwersalny wygląd oraz być możliwie praktyczny. Jeśli chodzi o pierwszy z tych aspektów – Paramount 29 spełnia go w pełni. To czarny plecak, który na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się absolutnie niczym szczególnym, powiedziałbym, że wygląda trochę jak taki klasyczny plecak „kurierski”. Patrząc na niego od frontu widać wyraźnie dużą klapę zamykaną na dwie klamry, z boku zaś widnieją zamki. Całość utrzymana jest w czarno/grafitowej kolorystyce z drobnymi, niebieskimi wstawkami. Teoretycznie można byłoby powiedzieć, że nic szczególnego, ale własnie w tym szaleństwie jest metoda.
Już przy pierwszych oględzinach plecaka byłem pozytywnie zaskoczony jego funkcjonalnością. Każdy element, który się w nim znajduje jest tam „po coś”. Nie ma sztucznych, niepotrzebnych ozdobników. Jest konkret – i to mi się bardzo podoba! Zacznijmy więc powoli opowiadać co też on posiada.
To, co można od razu zauważyć to wzmocnione dno wraz z bocznymi panelami. Nie jest to jednak całkiem twarde dno o czym sam się przekonałem już podczas pierwszego tygodnia użytkowania tego plecaka gdy za mocno upuściłem go na płytki w kuchni w pracy i… miska w której miałem sałatkę na śniadanie uległa destrukcji. To wzmocnienie jest po to, by plecak dłużej służył a nie po to, by chronić to co jest wewnątrz. Zaufajcie mojemu doświadczeniu w tej materii.
Na panelu przednim znajdują się niewielkie elementy, które mogą służyć do przytroczenia np. lampki rowerowej (albo czerwonej lampki ostrzegawczej – to przydatny gadżet do chodzenia po zmroku). Można też tam przytroczyć np. małą butelkę z wodą (np. za karabińczyk).
Panel, który zamyka od góry plecak (ten główny) składa się z płaskiej kieszeni. Można w niej nosić np. książkę, która umila nam chwile podczas dojazdów do pracy czy na uczelnię. Równie dobrze można też tam trzymać chusteczki higieniczne czy inne materiały pierwszej potrzeby. Obie klamry są bardzo solidne, zresztą jak sam plecak. Został on wyprodukowany z materiału nylonowego 420D, który jest wytrzymały na uszkodzenia mechaniczne jak również ząb czasu. Już w dotyku czuć, że z tym materiałem to nie przelewki i że trudno będzie go zniszczyć – co oczywiście jest niewątpliwym plusem!
Po otwarciu klapy zauważyć można niewielką, podłużną, górną kieszonkę zamykaną na zamek błyskawiczny. Wewnątrz znajduje się podwójna kieszonka która jest miękko wyściełana. To idealne miejsce do trzymania telefonu komórkowego (mieści się spokojnie iPhone 7 jak i Xiaomi Mi8) ale także np. okularów. Miękka wyściółka sprawia, że nie musimy martwić się, że nasze rzeczy ulegną zniszczeniu czy porysowaniu.
Za tą kieszonką znajduj się kolejny zamek błyskawiczny w kształcie litery U. To jest właśnie serce naszego biurka na plecach – czyli organizer. Jest on doskonale przemyślanie. Dzięki wspomnianemu otwieraniu w kształt litery U otrzymujemy łatwy dostęp do pełnej zawartości. Na zewnętrznej klapie po lewej stronie możemy zauważyć siateczkową, zamykaną na zamek błyskawiczny kieszonkę – świetną np. na kable USB albo też niewielki powerbank (taki do 10000 mAh). Strona wewnętrzna organizera jest bardziej rozbudowana. Oprócz najgłębszej kieszeni znajdują się tam: klips na klucze (po prawej stronie) dwie (obok siebie) otwarte kieszonki – dobre na wizytówki czy długopisy oraz kolejną kieszeń u góry – też z siateczki i też na zamek – na dokumenty lub portfel. Całość organizera została tak zaprojektowana, że z łatwością można uporządkować w nim wszystkie najpotrzebniejsze małe rzeczy i pomoce biurowe. Każda rzecz ma swoje miejsce i łatwo do niej dotrzeć.
Pod klapą główną, na górze znajduje się (zamykana także na zamek błyskawiczny w kształt litery U) komora główna. Także z bardzo łatwym i praktycznym dostępem. Po otwarciu jej możemy zauważyć, że wewnątrz komora jest podzielona. Od strony pleców znajduje się tam sporych rozmiarów miękki w dotyku i dość gruby (a to dobrze bo i dobrze zabezpieczający!) futerał na laptop. Od góry posiada on dodatkową, szeroką gumę na rzep, która stabilizuje sprzęt w środku, nie zapomniano również o technologii SafeEdge, która zabezpiecza rogi urządzenia. Komora główna jest bardzo pojemna – można w niej zmieścić np. trzy 1,5 litrowe butelki wody i zostanie jeszcze sporo miejsca. A tak bardziej praktycznie – pojemnik z obiadem, kurtkę przeciwdeszczową, segregator i dwa notesy A3 nie robią na niej wrażenia. Bez trudu zmieści absolutnie wszystko, co możecie chcieć wziąć do pracy, na uczelnię czy w delegację.
A teraz najlepsze. Coś, za co Thule Paramount ma u mnie największego plus. Po lewej stronie plecaka znajduje się zamek. I to nie byle jaki zamek. Zamiast otwierać górną komorę możemy otworzyć po prostu jeden z zamków i otrzymać tym samym bezpośredni dostęp albo do komory głównej (także tego, co znajduje się na samym dole – nie trzeba grzebać od góry), albo też… do naszego komputera! To jest niezwykle pomocne i praktyczne. Laptop można wyjąć w sekundę bardzo prosto i intuicyjnie, wszędzie gdzie się znajdziemy. Dla mnie majstersztyk. Prócz tego wewnątrz znajduje się również wyściełane miejsce na mniejsze urządzenie – np. tablet lub (w moim przypadku) czytnik e-booków.
Z drugiego boku plecaka znajduje się z kolei siateczkowa, rozciągliwa kieszonka w której można przenosić butelkę z wodą, niewielki (0,5l) termos czy kubek termiczny z poranną kawą – sprytna i również łatwo dostępna rzecz. Plecak z zewnątrz posiada dwa uchwyty (od góry i od boku – tego z zamkiem). Dzięki temu z łatwością można go przenosić w ręce, co czasami potrafi się zdarzać zwłaszcza w sytuacjach biznesowych.
Nie wspominałem jeszcze o systemie nośnym a warto coś o nim napisać. Jest bardzo wygodny. Pasy ramienne są szerokie, wykonane z mocnego materiału i są dodatkowo perforowane, co nieco poprawia komfort oraz odprowadzanie wilgoci. Z tyłu plecy posiadają dodatkowo niewielkie panele wentylacyjne, która sprawdzają się, nie ma się jednak co łudzić – plecak w dużej części styka się z plecami i tam po prostu musi się pocić, nie ma zmiłuj. Dodatkowo dla poprawienia stabilizacji nie zapomniano o regulowanym w pionie jak i poziomie pasie piersiowym – w moim przypadku znajduje to zastosowanie głównie jak jeżdzę z plecakiem na rowerze.
Tak jak już wspominałem, plecak ma sporą (jak na miejski) pojemność 29 litrów, waży nieznacznie powyżej 1 kilograma (czyli nie jest wcale bardzo lekki). Jego wymiary zewnętrzne to: 31 x 26.9 x 51.1 cm a wymiary kieszeni na laptopa wynoszą: 24.9 x 2.4 x 36.4 cm.
Muszę przyznać, że aktualnie plecak Thule Paramount 29 jest spełnieniem moich marzeń. Jak zwykle nie zawiodłem się na marce Thule. Plecak oferuje bardzo dużo miejsca na wszystko co niezbędne w miejskim zgiełku a przy tym daje możliwość dokładnego poukładania sobie całego biura na plecach. Mnóstwo praktycznych rozwiązań, bezpieczna kieszeń na laptopa i wygoda sprawiają, że trudno się w tym modelu nie zakochać.
Jeśli szukasz plecaka do codziennego przemieszczania się z komputerem – polecam gorąco. Przy czym uwaga – już na dniach ukaże się nowa, ulepszona wersja tego modelu!
Ocena: 5