To był bardzo długi test spodni trekkingowych Viking Globtroter… Przez 6 miesięcy poddawałem je jednemu z najtrudniejszych testów – niemalże codziennemu noszeniu. Wyśmienitą okazją do zwieńczenia analizy komfortu i wytrzymałości stanowił wypad do jedynego miejsca na Ziemi, w którym udokumentowano występowanie 11 z 13 stref klimatycznych świata – hawajskich wysp.
Wypadkową braku czasu i nadmiaru obowiązków była dla mnie (i spodni) niemożność odbywania częstych wypraw w teren, toteż test w dużej mierze odpowiada również warunkom codziennego użytkowania Globtroterów. Przyjrzyjmy się zatem co jest przedmiotem naszego artykułu.
Marka Viking rodzimej firmy Larix obecna jest na rynku od 1996 roku. Począwszy od wąskiej branży rękawic narciarskich i snowboardowych stopniowo powiększali swoją ofertę, dopracowując produkty do stale rozwijających się technologii. Letni katalog Vikingów pośród gamy outdoorowej odzieży proponuje nam tylko jeden model spodni, właśnie Globtroter, czy to wystarcza? Przekonajmy się.
Budowa: zgodnie z opisem na stronie producenta otrzymujemy parę spodni z regulowaną ściągaczem długością nogawki, na zasadzie wariantów: pełna długość-skrócone. Regulowany pasek z klipsem (więcej o nim w kolejnych akapitach), 4 kieszenie (w tym dwie z zamkiem błyskawicznym) i oczywiście szybkoschnący materiał z powłoką wodoodporną i wzmocnieniami na kolanach i części biodrowej. Szkoda, że producent nie podaje żadnych parametrów przepuszczalności. Spodnie dostępne są w standardowych rozmiarach od XS do 3XL i jedynym słusznym kolorze – grafitowo-czarnym. Rozszerzyłbym opis także o element odblaskowy, zawsze mile widziany, w postaci logo producenta. Wraz z testowanym egzemplarzem otrzymałem również firmowy tzw. Buff lub jak kto woli swojską szalokominiarkę. Nie mam pojęcia czy jest to standard ale z pewnością stanowi miły i praktyczny dodatek identyfikujący z marką Viking.
Krój spodni jest świetny i zwraca uwagę. Wielokrotnie słyszałem pozytywne uwagi odnośnie ich design’u i wiele zapytań o producenta i to w Kanadzie – kraju zdominowanym przez tylko kilka liczących się branży.
Jako pierwszą wspólną podróż rzuciłem się od razu na głęboką wodę, wciskając się w spodnie na dobrych kilkadziesiąt godzin – tyle zajmuje rozsądna cenowo podróż na trasie Rybnik-Katowice-Wiedeń-Paryż-Montreal-Calgary. 40 godzin w spodniach, o których producencie ledwie dotąd słyszałem i do tego szytych w Chinach. Muszę przyznać, że są ultra-wygodne! Są niezwykle lekkie, można wręcz zapomnieć, że jest się ubranym 😉 Materiał, stuprocentowy poliamid, nosi się przyjemnie, nie krępuje, nie jest zbyt hałaśliwy i nie przykleja się do ciała. Komfort cieplny? Sprawdza się w klimatyzowanych pojazdach/obiektach bardziej niż dobrze, chroni przed chłodem, nie zatrzymuje za dużo ciepła, słowem – jest przedłużeniem klimatyzacji. Od tego momentu na każdą podróż czy to lotniczą czy samochodową wybieram Globtrotery. Wybrałem je również na krótką podróż morską. Są świetne, pozwalają oddychać, chronią od nadmiernego słońca i bardzo szybko schną (producent nie kłamie).
Ale zaraz, to przecież spodnie o przeznaczeniu outdoor, a nie dres podróżny!? Weźmy je zatem w góry, spróbujmy w upalny letni dzień. Jak wszyscy dobrze wiemy z lekcji biologii, przeplatanej fizyką, nasz nogi nie stanowią największej powierzchni wymiany ciepła dla naszego organizmu, toteż ich tolerancja termiczna ma spory zakres. Innymi słowy, najdłużej zajmie nam się przegrzanie się lub wyziębienie tą stroną, więc nie reagujemy tak gwałtownie na zmianę temperatury czy podmuch wiatru jak np. głową. Gdyby było nam jednak zbyt ciepło, producent zadbał o ściągacze które utrzymają podwinięte nogawki.
Jak wrażenia? Powtórzę raz jeszcze i będę powtarzał w kółko – lekkie, wygodne, termicznie w sam raz! Nie straszny im lekki deszczyk, podmuchy wiatru, a także palące słońce. Nie krępują ruchów, także przy wdrapywaniu po stromej ścieżce. Producent, celem doboru właściwego rozmiaru, umieścił na swojej stronie tabelkę, jednak że używanie jej wymaga powiększenia strony w przeglądarce (tu przytyk w stronę webmastera Vikingów).
Robi się chłodniej? Bez większego problemu spodnie trekkingowe Globtroter mogą służyć za zewnętrzną warstwę odzieży termoaktywnej. Ja, zwyczajowo dla siebie, zaryzykowałem przechadzkę po Górach Skalistych bez dodatkowych warstw termobielizny. Efekt? Misja wykonana – nie czułem zimna przez nogi, a wiatr dawał się we znaki bardziej poprzez szamotanie materiałem niż chłód.
Bardzo żałuję, że nie zdołałem zrobić zdjęcia podczas przedzierania się przez hawajską dżunglę ale szlak wymagał przepływania pod wodospadami, stąd brak aparatu fotograficznego… Temat rzeka – polecam nie mniej niż spodnie Globtroter 🙂 Niemniej jednak 27 stopni Celsjusza i wilgotność rzędu 76% to warunki krańcowe dla długich spodni.
Co jeszcze można w nich robić? A właściwie czego nie można…
Zasadniczo odradzałbym sporty w których często lądujemy na kolanach – są cienkie, więc bez wsparcia w postaci nakolanników odradzam np. dynamiczne strzelanie. Nawet klęczenie na gołej ziemi pozwala czuć każdą nierówność więc komfort jest wątpliwy. Sezon narciarski dopiero się rozpoczął, więc obiecuję dodać w komentarzu wrażenia z ekstremalnego, jak na pierwotne przeznaczenie, wykorzystania zimą. Dobrze sprawują się natomiast przy curlingu, gdzie zrównoważony jest kontakt z mroźnym podłożem.
Co mi doskwierało najbardziej? Dwa drobne detale: jeden można uznać za pomijalny w codziennym użyciu, otóż spałem w nich w namiocie – zasadniczo nie śpi się w namiocie w spodniach 🙂 Zamek kieszeni udowej zakończony jest uchwytem, który czuć podczas leżenia plecami do góry. Drugi mankament to pasek z klipsem. Pasek sam w sobie ma tendencję do samoistnego rozluźniania się, a klips kilkadziesiąt już razy rozpiął się bez niczyjej pomocy. Nie spowoduje to z pewnością niespodziewanego pozbawienia nas spodni, jeżeli dobrze dobierzemy rozmiar ale może być uporczywe.
Wykonanie nie budzi żadnych zastrzeżeń. Przywykłem, że produkty rasowych, legendarnych i drogich marek „puszczają” nitki w krótkim okresie użytkowania. Mój egzemplarz był dzielny i nie dał plamy. Nie udało mi się również zgubić guzika, który w tym modelu jest wszyty we wzmacniającą taśmę. Udoskonalenie klipsa powinno rozwiązać problem rozpinania i rozluźniania paska. Na chwilę obecną gumki ściągaczy nogawek nie zdradziły oznak utraty elastyczności, co często zdarza się w tańszych produktach. Zamki błyskawiczne nie są sygnowane przez żadną markę ale ich wytrzymałość również nie budzi zastrzeżeń. Element odblaskowy daje widoczne odbicie światła z odległości kilku metrów, za co należy się pochwała dla projektanta – praktyczne zastosowanie znaku marketingowego.
Reasumując, jeżeli szukasz spodni na przyszły sezon (od wczesnej wiosny do późnej jesieni) lub prezentu na święta dla kogoś bliskiego, nie pożałujesz – wzorowa jakość wykonania w przystępnej cenie detalicznej około 180 zł. Spodnie na pewno sprawdzą się w turystyce tak górskiej, jak i nizinnej, żeglarstwie czy codziennych czynnościach. Trochę gorzej, z uwagi na lekki szelest może się w nich biegać ale to wciąż możliwe. Świetne jako podstawowe spodnie w podróży z mniejszym bagażem – można nimi łatwo zapchać lukę w bagażu, a po wyciagnięciu dalej wyglądają nienagannie 🙂
Zalety:
- – wygodne,
- – stylowy design – zwracają uwagę,
- – lekkie,
- – jakość godna zaufania,
- – zapewniają bardzo przyzwoitą ochronę od wiatru,
- – szybko schną,
- – dodatkowy odblask.
Wady:
- – klips paska często otwiera się samoczynnie, a sam pasek rozluźnia,
- – suwak zamka kieszonki na lewym udzie przeszkadza w spaniu (dobrze, że nie są to spodnie do spania),
- – spodziewana „przesiąkalność” części biodrowej,
- – tak cienkie, że aż boli 😉
- – brak parametrów materiału,
- – tabela rozmiarów na stronie wymaga powiększenia.
Ocena: 5+