Pewnie część z Was wie, że w zeszłym roku z okazji 30-tych urodzin otrzymałem od rodziny mój pierwszy rower szosowy. Przyznam się, że od kilku lat chciałem spróbować jak to jest jeździć na prawdziwej „szosie”. Szczerze powiedziawszy miała to być dla mnie dobra alternatywa na urozmaicenie sobie treningów biegowych. Zresztą – taki rower, na którym w krótkim czasie można pokonać odcinek 70-100 km daje też możliwości poznania nowych, ciekawych i nie tak łatwo osiągalnych w trakcie biegania miejsc. Właśnie stąd wziął się pomysł na ten prezent.
Mój pierwszy sezon nie należał jednak do najbardziej udanych – ze względu na narodziny mojej córki często wybierałem się na dość szybkie ale intensywne wyjazdy, takie na 40-50 kilometrów. Dłuższych było dosłownie kilka. Teraz jednak naszedł nowy sezon a moja „szosa” w końcu może nieco bardziej rozwinąć skrzydła. Wyjazdy na niej staram się traktować treningowo, stąd mam ustalone w ten sposób, że raz w trakcie tygodnia mam krótki sprint a raz w trakcie weekendu dłuższy wyjazd. Jak na razie świetnie się to sprawdza i myślę, że jesteśmy już (ja i mój rower) dobrze ze sobą zżyci.
Posiadanie roweru szosowego, na którym już z nazwy jeździ się po drogach sprawiło, że zacząłem rozglądać się za lepszym kaskiem. Jeszcze w zeszłym roku kupiłem sobie najtańszy model z Decathlonu, szybko jednak przestał on mi wystarczać – na ten sezon postawiłem na model Uragano polskiej marki Kross o którym dzisiaj chciałbym w kilku słowach opowiedzieć.
Przede wszystkim na pewno pierwszym pytaniem jest: dlaczego akurat ten model? Po moich doświadczeniach z tanim modelem z marketu sportowego chciałem coś, co będzie co najmniej o poziom wyżej. Nie chodzi tu jednak ani o wygląd ani o wentylację. Często jeżdzę dość wąskimi ale stosunkowo zatłoczonymi drogami powiatowymi, które co tu dużo mówić – są naprawdę niebezpieczne, szczególnie w terenie niezabudowanym. Jest wąsko, ruch jest duży, auta wyprzedzają rowerzystę na „zapałkę”, trzeba mieć się na baczności. Nie myślę tu o kolizji z moim udziałem (odpukać), ale nawet podmuch ciężarówki na zakręcie jest w stanie nas obalić. I naprawdę nie chciałbym pluć sobie w brodę, że zaoszczędziłem kilka dyszek a potem muszę tydzień albo dłużej spędzić w szpitalu.
Uragano jest kaskiem, który nie jest najtańszy (sugerowana cena detaliczna to 249,99 zł) ale w internecie spokojnie znajdziecie go już poniżej 200 złotych. To stawia go gdzieś pomiędzy tanimi produktami z marketu a tymi topowymi – dla zawodowców (do których nie należę). W aktualnym sezonie jest dostępny w czterech wariantach kolorystycznych (czerwonym, białym, fluo i różowym) – dzięki temu niezależnie od upodobań każdy powinien znaleźć model odpowiedni dla siebie – ja wziąłem fluo bo lubię być dobrze widoczny.
To co mi się w nim podoba to jego kształt, który w moim przekonaniu jest doskonałą mieszanką miejskiego stylu z typowo sportowym zacięciem. Właśnie dlatego mogę go ubrać gdy jestem typowo nastawiony na sportowy trening, zabawę na trasach enduro (polecam bielskie Enduro Trails!), a także wtedy gdy wybieram się z dziećmi na wycieczkę rowerową do lasu – uważam, że pod tym względem jest niezwykle wszechstronny i to mi się bardzo podoba.
Kształt kasku jest także kompromisem między aerodynamiką a dobrą wentylacją, która trzeba przyznać, jest zdecydowanie lepsza niż ta w kasku Decathlon. Zresztą – odpowiada za nią aż 25 otworów wentylacyjnych, które faktycznie dają radę. Od wewnątrz kask posiada wkładkę antybakteryjną a nad nią solidną dawkę tworzywa sztucznego (styropianu), który chroni głowę w razie upadku – na szczęście pod tym kątem nie miałem jeszcze okazji go testować.
Kask Uragano jest dostępny w dwóch rozmiarach – M i L, które ważą odpowiednio 236 lub 246 gramów. W ręce kask sprawia wrażenie lekkiego a podczas jazdy faktycznie nie przeszkadza on i nie sprawia problemów (nawet przy tej dłuższej, kilkugodzinnej jeździe). Kask mimo rozmiarów jest regulowany dzięki czemu można go odpowiednio dopasować do kształtu głowy. Z jego tyłu znajduje się czerwone pokrętło. Cały mechanizm działa sprawnie niemniej jednak przy rozmiarze głowy będącym w bliżej dolnej granicy rozmiaru wtedy dość trudno jest dokręcić pokrętło do minimum (dlatego, że jego górna część będzie bardzo blisko krawędzi kasku). Kask zapina się pod szyją regulowanym, plastikowym zapięciem, które działa bez zarzutu. Odcinki pomiędzy uszami a kaskiem można dodatkowo regulować również specjalnymi zapięciami, całość jest również regulowana przez tylny mechanizm.
W części czołowej oraz po bokach kasku znajduje się wygodna, miękka, wyjmowana (na rzepy) wkładka (taka cieniutka poduszka), która zwiększa komfort użytkowania modelu, nie pozwala też by pot spływał do oczu – co wcale nie jest bez znaczenia przy szybkiej jeździe.
Podsumowując jednak, z kasku Kross Uragano jak do tej pory (na szczęście bezkolizyjnie) jestem bardzo zadowolony. Faktycznie sprawił on, że pod względem bezpieczeństwa podczas jazdy przeniosłem się na wyższy poziom. Kask jest lekki, wygodny, dobrze wentylowany i przemyślany. Co jednak najważniejsze dla mnie – jest na tyle wszechstronny, że nadaje się i w góry i na szosę i do lasu – czyli wszędzie tam, gdzie mam ochotę popedałować. Polecam!
Ocena: 5-