Od dobrych kilku tygodni dość intensywnie testuję nowy model Merrella z absolutnie bestsellerowej linii MOAB. Pewnie kojarzycie ale te buty od wielu lat można bardzo często spotkać na szlakach ale również wiele osób wykorzystuje je na co dzień. Dlaczego? Bo są ekstremalnie wygodne i wytrzymałe. Nic więc dziwnego, że marka Merrell poszła o krok dalej i stworzyła kolejny model z tej linii.
Moab Speed to model, który można określić jako hybrydę – połączenie buta do biegania trailowego z butem trekkingowym. Zresztą widać ogólnie tendencję do produkcji tego typu obuwia – podobnego rodzaju hybrydy znajdziecie chociażby w kolekcjach SS21 takich marek jak Columbia czy The North Face. W sumie nic w tym dziwnego, coraz więcej w górach można spotkać biegaczy a część tradycyjnych górskich turystów odchodzi od użytkowania wysokich i ciężkich butów trekkingowych na rzecz niskich, lżejszych i po prostu wygodniejszych niskich butów z trekkingową podeszwą. Dodatkowo pandemia tylko przyspieszyła te zmiany bo naraz okazało się, że w praktycznie każdy weekend szlaki turystyczne od Karkonoszy po Bieszczady były pełne ludzi, którzy w „normalnej” sytuacji wcale nie wybrali by wycieczki w góry. Teraz jednak nie mieli wyboru, jeśli chcieli gdzieś spędzić czas bez maseczki. W związku z tym również rzesza ludzi, którzy mogą poszukiwać hybrydowego modelu buta i do truchtania po lesie czy górskiej wycieczki zdecydowanie rośnie.
Szczerze mówiąc gdy wyciągnąłem buty z pudełka wydały mi się bardzo toporne. Na co dzień raczej przywykłem biegać w modelach, które mają zdecydowanie mniejszy drop niż 10 mm. Jednak początkiem tego roku takie wsparcie brzmiało dla mnie jak zbawienie (niestety w lutym poważnie skręciłem kostkę i dopiero wracam do formy – a na prawą nogę uważam przez to szczególnie). Buty wyglądają dość „topornie” ale tak naprawdę wcale takie nie są, gdy weźmie się je do ręki okazuje się, że są naprawdę lekkie. Czerwono-czarno-biała kolorystyka bardzo przypadła mi do gustu – buty zresztą same w sobie wyróżniają się nowoczesnym i interesującym designem. To jednak jest kwestia indywidualnych upodobań.
Cholewka tego modelu została wykonana ze stosunkowo gęsto tkanej, syntetycznej siateczki z widocznymi wzmocnieniami, które są po stronie wewnętrznej. Na szczególną uwagę zasługuje przedni gumowy otok, który jest nieodzowny w butach tego typu. Otok chroni nasze palce przy bliskich spotkaniach z kamieniami na szlaku, równocześnie wydłuża również żywotność obuwia bo chroni cholewkę przed uszkodzeniami mechanicznymi. W butach Moab Speed jest stosunkowo szeroki i dobrze spełnia swoją rolę. Z boku cholewki można zauważyć wyraźne, żółte logo marki.
Cholewka zapewnia dobrą wentylację stopy a jednocześnie jest na tyle gęsta, że jeśli wdepniemy w kałużę czy zastanie nas mżawka jest spora szansa, że nasze stopy pozostaną suche (mimo tego, że buty nie posiadają jakiejkolwiek membrany ani nawet impregnacji). Buty są też stosunkowo szerokie więc idealnie będą nadawać się dla osób z szerszą stopą.
Przyznać muszę, że buty zyskują już przy pierwszym założeniu. Dobrze wyczuwa się miękki kołnierz wokół kostki oraz wygodny język. Osoby zaangażowane w działania proekologiczne zapewne docenią, że sznurówki w butach są w 100% wykonane z recyklingu, niestety nie wiem czy ze względu na nie czy samą konstrukcję cholewki (albo mojej stopy) podczas marszu zdarzało się, że same się rozwiązywały. Z drobnych mankamentów – górna część cholewki (ta z kołnierzem) przynajmniej dla mnie jest nieco zbyt szeroka i musiałem pieczołowicie i dość mocno dopasowywać ją sznurówkami do swojej stopy.
Wkładka butów została wykonana z lekkiej i dodatkowo amortyzującej pianki EVA. Żeby but mógł mieć zastosowanie i przy biegu i przy marszu po górach trzeba było ukryć w nim nieco technologii. Tej najwięcej jest tam gdzie powinno – czyli w podeszwie. Z wyglądu wydaje się ona dość gruba ale mimo tego but podczas marszu jest raczej stabilny. Pomiędzy podeszwą wewnętrzną i środkową umieszczono wkładkę RockPlate, która stanowi dodatkową ochronę dolnej części stopy przed ostrymi kamieniami, na które można nadepnąć podczas aktywności. Z kolei śródpodeszwa została wykonana z ultralekkiej, doskonale amortyzującej pianki FloatPro, która zapewnia wsparcie ale i odpowiednie poczucie komfortu nawet podczas pokonywania długich szlaków. Podeszwa zewnętrzna z 4 mm bieżnikiem doskonale znanej marki Vibram Ecodura zapewnia bardzo dobrą przyczepność zwłaszcza na ścieżkach leśnych, szutrowych czy żwirowych. Nieco gorzej jest w błocie czy na dużych, ostrych kamieniach. Mimo tego jednak można uznać ją jako względnie uniwersalną – czyli w sam raz dla butów Moab Speed. Warto wspomnieć, że została ona w 30% wykonana z materiałów pochodzących z recyklingu.
Chyba przyszedł czas, żeby napisać coś o swoich doznaniach. Proszę, traktujcie je jako pierwsze wrażenia gdyż po nieco ponad 100 wspólnych kilometrach nie jestem w stanie napisać nic o ich trwałości (na razie wyglądają jak nowe).
Moim zdaniem buty świetnie wpisują się w aktualne tendencje, i jako buty trekkingowe sprawdzą się od wiosny do późnej jesieni. Ich spora amortyzacja pozwoli pokonywać w nich wygodnie kolejne kilometry osobom z dodatkowymi kilogramami nie obciążając nadmiernie ich stawów. Ten model ze względu na niezbyt agresywny bieżnik dobrze nada się na łatwe szlaki jak i te o średnim poziomie trudności – czyli te, które są najczęściej wybierane. Buty są lekkie, mają spory drop i dobrze chronią stopę zapewniając duży komfort i poczucie bezpieczeństwa podczas marszu.
Moab Speed jako buty biegowe – dla mnie bardzo w porządku jeśli chodzi o łatwe szlaki górskie, bieganie w lesie czy przełaje. Zrobiłem w nich kilka jednostek i zachowują się stabilnie i bezpiecznie (ale sam uważałem przy szybkich zbiegach na nogę, żeby kostka mi się nie rozchybotała w kołnierzu i żeby nie stracić pewności). Jeśli nie jesteś wyczynowcem ale lubisz pobiegać po zróżnicowanym terenie – to możesz być pewien, że Merrell ma propozycję dla Ciebie.
Jestem przekonany, że buty Merrell Moab Speed znajdą spore grono zadowolonych klientów. Jeśli ktoś nie ma aspiracji na zdobywanie najwyższych szczytów czy pokonywanie kolejnych wyżyłowanych życiówek to może okazać się, że zamiast kupować 2 czy trzy pary butów od teraz wystarczy jedna. Osobiście uważam, że warto mieć w swojej szafie takie buty do „wszystkiego” bo patrząc przez swój pryzmat, np. lecąc gdzieś z bagażem podręcznym na kilka dni albo ruszając się pociągiem na chatkę studencką wystarczą nam buty, które mamy na nogach – niezależnie czy będziemy chcieli iść zwiedzać zabytki, spędzać czas w górach czy biegać po lesie czy parku.
Ocena: +4/5