Od jesieni jestem posiadaczem kurtki Thermoball Jacket. Teraz nadszedł maj, więc pewnie jeszcze jakiś czas posłuży mi w chłodne noce a potem będzie oczekiwać albo na wyjazd w wyższe rejony bądź też dopiero na początek chłodnych nocy. Chyba właśnie dlatego teraz jest najlepszy czas na to, bym trochę o niej napisać.
Szczerze mówiąc technologia Primaloft Thermoball zainteresowała mnie już rok wcześniej, jednak nie mogłem sobie wtedy na nią pozwolić. Po raz pierwszy usłyszałem o tej syntetycznej ocieplinie podczas ISPO Munich 2013. Jak można przeczytać: „włókna Thermoball tworzą w swym wnętrzu kieszenie powietrzne w których magazynują niezbędne ciepło. Wg badań przeprowadzonych przez Uniwersytet Kansas, ocieplina Thermoball daje porównywalny stopień izolacji cieplnej co naturalny puch o współczynniku sprężystości 600 cuin”. Włókna Thermoball cechuje przy tym wyższa odporność na wilgoć niż tradycyjny puch. Kurtka syntetyczna o parametrach puchu i odporności na wilgoć? Wydawało mi się, że jeśli to prawda a nie zabieg marketingowy to jest to kamień milowy w produkcji kurtek ocieplanych. Teraz już jestem w stanie dokładnie napisać czy tak jest naprawdę.
Kurtkę TNF Thermoball można znaleźć w internecie już za 399zł (choć cena detaliczna to 300zł więcej). Cena promocyjna 1/3 taniej niż markowa kurtka puchowa, niemniej w dalszym ciągu nie jest to mało, więc warto być pewnym, że zakup będzie udany.
Ze względu na swoje filigranowe rozmiary wybrałem rozmiar S (mam 160cm wzrostu). Krój kurtki jest w miarę dobrze dopasowany. Przy moim wzroście idealnie pasują na mnie rękawy. Wewnątrz jest tyle miejsca, że bez problemu mieści się jeszcze jedna, niezbyt gruba warstwa (np. cienki polar). Jedyne co w kroju nie do końca mi odpowiada to dół. Bardzo dobrze, że posiada on stopery, dzięki którym możemy kurtkę na tyle dostosować do swojej sylwetki by oddawała jak najmniej ciepła niemniej jednak i tak z dołu (a nie jestem szeroki) jest minimalnie wąska. Pod tym względem jednak zdecydowanie lepiej spasowana jest na mnie puchówka Incredilite Endurance polskiej marki Cumulus. Ale to jest bardzo subiektywna opinia – najlepiej po prostu zmierzyć ją w sklepie.
Thermoball Jacket to kurtka w której (z wiadomych względów) postawiono na minimalizm. Trudno doszukać się elementów, które są w jakikolwiek sposób zbędne. Kurtka została wyposażona w stójkę, która dobrze chroni szyję przed chłodem. W interesujący sposób rozwiązano kwestię rękawów. Kurtka posiada na końcach rękawów cienkie ściągacze, jednak są one skonstruowane w ten sposób, że są ukryte ok. 2,5cm pod materiałem. Na początku szczerze powiedziawszy wydawało mi się to trochę dziwne i bezsensowne. Sam ściągacz – super, chroni przed utratą ciepła, ale po co jest on schowany? Teraz już wiem, doskonale sprawdza się do np. gdy mamy na dłoniach rękawiczki gdyż izolacja jest minimalnie lepsza. Przy codziennym użytkowaniu absolutnie w niczym to nie przeszkadza więc nie ma problemu. Mało tego, wygląda to także całkiem przyzwoicie. Prócz tego kurtka posiada dwie boczne kieszenie zewnętrze zapinane na zamki YKK. Kieszenie są stosunkowo obszerne a ponadto mogą służyć jako worek dla kurtki – bo można ją do jednej z kieszeni spakować (preferowana jest lewa, gdyż posiada zamek z dwustronnym uchwytem suwaka i pętelkę). To zastosowanie jest świetne chociażby dlatego, że nie sposób takiego worka transportowego zgubić (co przy jednej z puchówek od Yeti mi się zdarzyło) a ponadto pozwala oszczędzić nam miejsce w plecaku, gdy transportujemy kurtkę. Rozwiązane znane, ale za to duży plus się należy. Z kolei w mojej subiektywnej opinii przydałaby się (a może to kwestia przyzwyczajenia?) chociażby niewielka kieszonka wewnętrzna. Zwykle służy mi do tego, bym nie zgubił dowodu rejestracyjnego, osobistego czy prawa jazdy. Kilkakrotnie już zdarzyło mi się, że moje dokumenty gdzieś podziać (najgorszą sytuację miałem w okolicach dworca głównego we Lwowie), dlatego staram się teraz jak mogę o nie dbać.
Bardzo podoba mi się to (mimo, że osobiście mam wersję najbardziej klasyczną – czarną), że Thermoball Jacket jest produkowany w wielu odmianach kolorystycznych a także w wersji typowo damskiej i typowo męskiej, dzięki temu każdy może znaleźć taką, która najbardziej będzie mu odpowiadała.
Kurtka posiada zamek na całej swojej długości, tak samo na całej długości znajduje się patka, która zapobiega temu by przypadkowo wpiąć sobie inną część ubioru w zamek. Szkoda, że zamek od strony stójki nie jest zakończony również od góry patką gdyż zapobiegałoby to wczepianiu się brody do zamka przy szybkich zapinaniu (wiem wiem, nie każdy ma taki problem).
Ogólnie muszę także przyznać, że kurtka Thermoball jest po prostu ładna. Dobrze się w niej czuję niezależnie czy jestem na chatce studenckiej, jestem na szlaku bawię się z dzieckiem czy po prostu idę ulicą. Ta wszechstronność to jej duży plus. Z jednej strony jest to produkt marki stricte outdoorowej posiadający doskonałe parametry a z drugiej bez żenady można ją ubrać do szkoły, pracy czy do restauracji. Doszło nawet do tego, że wielokrotnie w tej kurtce chodziłem na uczelnię (gdzie jednak ze względu na specyfikę zawodu wcześniej wybierałem tradycyjny płaszcz).
Jeśli chodzi o detale to podoba mi się, że rozmiar oraz logo marki pod pętelką do zawieszenia kurtki (po stronie wewnętrznej tradycyjnie pod patką) jest nadrukowane wraz z rozmiarem. Dzięki czemu nie ma szans, że metka, która zwykle znajduje się w tamtym miejscu będzie nam przeszkadzać.
A gdy jesteśmy już przy logo. Na kurtce znajdują się dwa loga marki The North Face, jedno z przodu w okolicach lewej piersi a drugie – co znamienne dla TNF na prawym ramieniu z tyłu. Wygląda to naprawdę dobrze.
Kurtka w rozmiarze S waży dokładnie 310 gramów. To naprawdę doskonały rezultat jak na kurtkę z syntetycznym wypełnieniem oferującą taki komfort cieplny jaki zapewnia Thermoball Jacket.
No właśnie. Czy to porównanie do izolacji z puchem jest prawdziwe? Szczerze mówiąc od kiedy mam Thermoball Jacket dużo rzadziej korzystam ze wspomnianej już puchówki od Cumulusa. Z kilku powodów. Moim zdaniem Thermoball niczym specjalnie od odstaje (pod względem termiki) od kurtki z naturalnego puchu. Prócz tego jest jedynie nieznacznie cięższa (nie robi mi to specjalnej różnicy) ale co najważniejsze. Nie boję się, że a) coś się stanie z wypełnieniem, b) przestanie grzać gdy zmoknie. Właśnie dlatego moim zdaniem jest rewelacyjnym wyborem gdy potrzebujemy takiego cieplucha do chodzenia na co dzień – gdy nie wiemy co nas czeka. Dzięki niewielkim gabarytom po złożeniu idealnie nadaje się jako dodatkowe docieplenie, które możemy wziąć ze sobą.
A jeśli już mówimy o termice. Kurtka jako jedyna warstwa wierzchnia doskonale sprawdza się w temperaturze powyżej +5 stopni. Do logicznie patrząc gdzieś + 13/15 (zależy jakie kto ma odczuwanie temperatury). Dlatego jest fantastyczna jako kurtka przejściowa lub jako docieplenie pod kurtkę membranową (np. z Gore-Texem). Tak jak wspominałem zmieści się pod nią także jedna grubsza warstwa a wtedy już spokojnie można ją zabrać nawet na temperatury do -5/-8 stopni Celsjusza (maksymalnie -10) . Nie jest to kurtka typowo zimowa, więc na większe mrozy raczej bym jej nie wystawiał (a raczej siebie w niej). Niemniej i tak zakres temperatur w których jej zastosowanie jest mile widziane jest bardzo dobry.
Cóż więcej pisać? Thermoball Jacket zdecydowanie sprostał moim oczekiwaniom. Może doczepiłem się kilku szczegółów ale należy traktować je bardziej w kategorii sugestii. Ogólnie ocieplina Thermoball zapewnia naprawdę odpowiedni komfort cieplny. Kurtkę można spakować do niewielkich rozmiarów, jest bardzo lekka, ciepła a przede wszystkim niezwykle praktyczna. Sprawdzi się w niemal każdej sytuacji a lepiej mieć ze sobą Thermoballa niż wylądować potem z grypą albo inną chorobą u lekarza i pieniądze zostawić w aptece.
Ocena: 5