Przez kilka tygodni miałem okazje używać kolejnej ciekawej latarki z coraz szerszego portfolio polskiej marki MacTronic. O ile wyraźnie widać, że modele takie jak Luna czy Epic to flagowce marki, tak niepozorna latarka HL-922 już od dłuższego czasu znajduje się gdzieś na uboczu – jak się okazało podczas testowania całkowicie niesłusznie.
Jeśli chodzi o samą markę, to wielokrotnie już o niej wspominałem, tak więc nie uważam by było to koniecznie. Wystarczy przypomnieć, że MacTronic jest firmą polską, która swoją główną siedzibę posiada we Wrocławiu. Firma przez dobrych kilka lat na rynku zyskała sporą rzeszę stałych klientów. Nie tak dawno, wraz z premierą najnowszych (powyżej wspomnianych) modeli, zainteresowanie nią dodatkowo wzrosło. Ba, w zasadzie wspominam jedynie o segmencie Outdoor, ostatnimi czasy marka ta dość odważnie wkroczyła w segment mocnych latarek rowerowych, wśród których także odnosi sukcesy.
Dobra, to w zasadzie tyle. Czas przejść do samego modelu – HL-922. Latarka sprzedawana jest w niewielkim plastikowym prostokątnym blistrze wraz z trzema bateriami. Na opakowaniu można znaleźć wszystkie niezbędne informacje, takie jak moc maksymalna, tryby pracy czy ustawianie kąta padania światła. Opakować w pudełko i prezent pod choinkę jak znalazł.
Sama czołówka nie jest zbyt duża. Jej wymiary to: 70 x 44 x 41 mm a waga to 50g. Jej wymiary i niska waga sprawiają, że HL-922 jest bardzo wszechstronna. O jej zastosowaniach będzie jednak w dalszej części tekstu. Latarka ma kształt przypominający prostokąt. Kwadratowy, centralny element w którym znajduje się dioda jest nieco wystający. Dodatkowo, dookoła tego elementu znajduje się srebrny okrąg, który dodatkowo chroni diodę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Niewielkie logo marki znajduje się właśnie na kwadratowym elemencie. Dzięki niemu latarkę można ustawiać w czterech pozycjach. Niestety, muszę powiedzieć, że pierwszym mankamentem na jaki natrafiłem było właśnie ustawianie pozycji. Ogólnie rzecz ujmując materiał z jakiego wykonana jest czołówka jest raczej pospolitej jakości, ale nie jest też tragicznie. Po prostu przeciętnie. Kwadratowy, ruchomy element działa, niemniej jednak trybów ustawień jest moim zdaniem za mało. Chodzi o to, że biegając strumień światła albo padał mi za blisko nóg i nie widziałem na dalszą odległość bądź też świecił na tyle daleko, że nie widziałem co mam pod nogami. To w zasadzie najbardziej przeszkadzający mi element tego modelu. Szczerze mówiąc mimo wielu kilometrów razem mi nie udało się do końca do tego przyzwyczaić, i dość często w trakcie biegu po prostu zmieniałem „ząbek” (zależnie od okoliczności). Od pewnego czasu najczęściej biegam po lasach, w których czołówka jest moim jedynym źródłem światła (ok, czasami pomaga jeszcze księżyc), stąd jest to dla mnie tak istotne. Trzeba uważać jeszcze na jedną rzecz, gdy wychylimy ruchomy element musimy uważać, by nie zahaczyć czołówką na przykład o wystającą gałąź, lub też nie pociągnąć za mocno za ten element. Przyznać muszę, że w jakiś sposób nie budzi on mojego zaufania, mimo tego, że podczas testowania nic mu się nie stało.
Ogólnie obudowa całości nie budzi jednak większych zastrzeżeń. Podobnie zresztą jak guma mocująca na głowę – jest dość szeroka, łatwo regulowana i sprawiająca, że nawet dłuższe korzystanie z czołówki nie powoduje dyskomfortu.
Jeśli chodzi o tryby pracy, to model HL-922 jest naprawdę bardzo podstawowy. Całą czołówkę obsługuje się jednym, środkowym przyciskiem. Jest on gumowany, nieco wystający i dość spory. Działa bardzo sprawnie, nie ma także jakichkolwiek problemów z obsługiwaniem go w rękawiczkach (o tej porze roku najczęściej biegam bez rękawiczek lub w Barracuda Lahti). Wszystko co oferuje czołówka to trzy tryby: 100%, 50% i stroboskop. Najmocniejszy z trybów oferuje aż 115 lumenów. To naprawdę spora moc. Należy mieć jednak świadomość, że w tym trybie latarka będzie działała najkrócej. Już po kilku treningach najwyższy tryb stracił nieco na mocy, nadal był jednak dość mocny. W zasadzie nawet słabszy z trybów – 50% jest wystarczający do biegania w całkowitym mroku. Oferuje on naprawdę sporo światła a przy okazji baterie wytrzymują dłużej (wg producenta 40h, w praktyce około 34h – ale biegałem w niskich temperaturach). Długość pracy urządzenia nie jest być może porażająca, niemniej jednak wydaje mi się, że na ilość światła jakie oferuje latarka jest naprawdę dobrze. Trybu stroboskopu nie używałem, włączałem go jedynie by sprawdzić jak działa, nie było z nim żadnych problemów. Ogólnie obsługa czołówki jest niezwykle prosta. Każde naciśnięcie przycisku zmienia tryb pracy czołówki od najmocniejszego, przez słaby do stroboskopu. To w zasadzie wszystko, bez zbędnych przycisków i pomysłów. Prostota czasami daje więcej radości nic masa niewykorzystanych możliwości.
Jeśli chodzi o moc światła, jakie daje czołówka, umieszczona w niej 2W dioda Cree oferuje maksymalną moc aż 115 lumenów, co jest, trzeba przyznać świetnym wynikiem. HL-922 generuje bardzo mocne, jasne (odcień białego) światło, które jest dość mocno skupione. Można powiedzieć, że dioda tworzy dwa kręgi – środkowy o bardzo mocnym oświetleniu, oraz zewnętrzny, szerszy ale mniej oświetlony.
Czołówka jest zasilana trzema bateriami AAA. Pojemnik na nie znajduje się z tyłu obudowy, dostęp do niego jest bardzo prosty. Wystarczy przeciągnąć część gumy mocującej, docisnąć i pocisnąć za klapkę by dostać się do środka.
Na stronie producenta nie doczytałem się, by czołówka posiadała jakąkolwiek klasę wodoodporności, stąd szczerze przyznam, że chociażby podczas krótkiego biegu podczas orkanu Ksawery, trochę bałem się, że padający na nią śnieg z deszczem ją uszkodzi. Na szczęście nic się jej nie stało. Nie wiem jednak jak wyglądała by sytuacja przy naprawdę mocnej ulewie (szczęśliwie, udało mi się w tym roku takie omijać). Szczerze przyznam, że przynajmniej dla mnie – gdyż zwykle nie lubię obchodzić się ze swoimi sprzętami jak z jajkiem, jest to także sporym mankamentem, do którego trzeba się przyzwyczaić.
Jeśli chodzi o zastosowanie to dzięki swojej niskiej wadze i gabarytom oraz sporej mocy czołówka jest naprawdę wielozadaniowa. Pewnie niektórzy narzekaliby, że wiązka światła jest zbyt mocno skupiona, niemniej jednak jest to także sporym plusem. Zależnie od warunków pogodowych zasięg czołówki to (na oko) jakieś prawie 50m, co jest naprawdę dobrym wynikiem. Przyznam szczerze, że w czołówce najczęściej biegałem (4 razy w tygodniu po 7-20km). Jedyną wadą, jaką odczułem było mało stopni regulacji padania wiązki światła – co nieco utrudniało sprawę, po za tym biegało się w niej niezwykle komfortowo. Dobre światło, nie ciążyła na głowie i nie powodowała dyskomfortu. HL-922 była ze mną także na trzydniowej wycieczce po górach (już w śniegu). Tylko na tyle udało mi się wyskoczyć w czasie, kiedy ją testowałem. Także tam sprawowała się należycie, choć nie obraziłbym się za nieco szerszą wiązkę światła – coś jednak za coś. Ważne, że można ją zabrać niemal wszędzie dzięki wadze i gabarytom. W plecaku jej nie czuć, dzięki czemu może być zawsze pod ręką – to naprawdę ogromny plus. Szczerze mówiąc mógłbym zamienić ją za moją Tikkinę 2, którą zawsze mam awaryjnie w samochodzie. Kilkakrotnie przydała się także przy prostych pracach przydomowych i przy sprzątaniu strychu.
Nie wspomniałem jeszcze o rzeczy dla niektórych bez wątpienia najistotniejszej – ile kosztuje HL-922. Celowo zostawiłem tę informację na koniec, gdyż jest nieco szokująca. Tę czołówką (bądź co bądź o mocy 115 lumenów) na ceneo.pl można nabyć już za 46zł, a większość sklepów oferuje ją poniżej 60zł! Toż to latarki z bazaru niekiedy kosztują więcej. To jest właśnie chyba największy plus tego modelu: genialny stosunek ceny do jakości. Za takie pieniądze nie sposób gdziekolwiek dostać czołówki o podobnych parametrach. Jeśli chodzi o cenę można ją porównywać z Tikkiną 2, jak się jednak mają 23 lumeny do 115.
HL-922 wydaje mi się, że całkiem niesłusznie jest często pomijana przy kupnie czołówki. Oferuje wszystkie podstawowe funkcje, bez zbędnych fajerwerków. Po prostu to co podstawowe. Jako jej zalety można wymienić, niską wagę i gabaryty, mocne światło (115 lumenów) o dość skupionej wiązce, ogólny komfort użytkowania, niebywałą prostotę obsługi (1 przycisk) a przede wszystkim niezwykle niską cenę. Oczywiście można doczepić się wad o których pisałem (a może ktoś ma jeszcze inne spostrzeżenia?), jak małe możliwości regulacji kąta (cztery), jedynie trzy tryby pracy (dla niektórych z pewnością za mało), czy być może nie do końca solidna konstrukcja (cały czas boję się o ruchomy element z diodą). Jednak to nic, za tę cenę jest to bezsprzecznie (oczywiście moim skromnym zdaniem) najlepszy wybór. Sam zastanawiam się, czy nie sprawić sobie tego modelu na stałe. Swoją drogą, także fantastyczny prezent (mam nadzieję, że moja żona przeczyta chociaż to ostatnie zdanie)!
Ocena: 4
Cena/Jakość: 5